Bułgarzy nas nie lubią...?
   

Mnie w tym roku Bułgaria przyciągnęła już po raz drugi. Wybierając miejsce wypoczynku nie bardzo wiedziałyśmy na co się zdecydować, więc wiedzione wspomnieniami sprzed dwóch lat wybrałyśmy się ponownie do kraju, gdzie temperatury codziennie osiągają niewyobrażalne wysokości. Jednak mimo tego, że dobrze się bawiłyśmy, przywiozłyśmy z wakacji kilka przykrych wspomnień i przestróg dla przyszłych wczasowiczów.

Po pierwsze - standardy bułgarskich hoteli są dużo niższe niż na przykład polskie. Ich cztery gwiazdki znaczą mniej więcej tyle co u nas dwie albo trzy. Przed wyjazdem warto przeczytać opinie w Internecie czy popytać znajomych, którzy odwiedzili ten kraj.

Po drugie - jazda autokarem jest naprawdę wyczerpująca. I to bardziej niż na przykład do Włoch. Wiąże się to ze stanem dróg oraz sytuacją na przejściach granicznych. Te ostatnie niestety nie są na tej trasie całkowicie otwarte. Przeraża granica z Serbią, gdzie czas oczekiwania na przejazd może się bardzo wydłużyć. Nam na szczęście w większości przypadków się udawało. Niestety, widać dobrze, że światem rządzi pieniądz. Gdyby nie łapówka dla celników (ładnie zwana „opłatą za przejazd") i dobra przewodniczka, pewnie spędzilibyśmy tam parę godzin. Zwykle z Krakowa jedzie się ok. 28 godzin, nam udało się pokonać trasę w 25.

Po trzecie- trzeba uważać na jedzenie. Nie trudno zafundować sobie przejażdżkę karetką w związku z problemami żołądkowymi.

Po czwarte - Bułgarzy za Polakami nie przepadają. Nie licząc młodych cwaniaków, którzy próbują poderwać dziewczyny na mieście, Bułgarzy nas nie lubią. Za wszelkie zniszczenia z góry posądzani są nasi rodacy. W hotelu, w którym mieszkałyśmy, sprzątaczki po opuszczeniu przez nas pokojów bardzo szczegółowo sprawdzały wszelkie „usterki". Kary nakładane były nawet za plamki na wykładzinach czy pościelach. Swoją drogą warto zaznaczyć, że tamten naród obciąża przybyszów finansowo za wszystko co tylko możliwe. I „przewinienia" mogą nam porządnie uszczuplić portfel. Znajomy za próbę oszczędności na toalecie w klubie (koszt 1 leva- ok. 2 zł), wybrał się nad morze. Zapłacił za to 20 euro kary, gdyż okolicę patrolowała policja. Ponadto Polacy ponoć: „tylko piją i awanturują się" przez co darmowe wejściówki do dyskotek Polaków nie obowiązują. Tak samo jak w hotelach, tak i w miejscach publicznych zwracają na nas szczególną uwagę. Ich zachowanie jest trochę odpychające. Zostawia złe wrażenie. Za to wybitnie lubią Niemców-  do nich nie mają żadnych zastrzeżeń. Powód jest prosty - Niemcy szastają pieniędzmi. Lubią nas tylko sprzedawcy. Oni lubią wszystkich, którzy zatrzymują się przy ich licznych stoiskach.

Poza tym o Bułgarii można powiedzieć też parę dobrych rzeczy. Pogoda rzeczywiście zwykle dopisuje. Chociaż nie zawsze. W tym roku byłam tym zaskoczona, bo zdarzyło się kilka momentów osłabienia pogody - poprzednio nie było ani jednego takiego dnia. Jest to także względnie tani kraj. Pamiątki, alkohol i tytoń można kupić w przyzwoitych cenach, opłaca się przywieźć coś dla rodziny.

Jeśli podejdzie się do Bułgarii rozsądnie, można bardzo przyjemnie spędzić wakacje. Trzeba uważać na niektóre rzeczy, ale mimo wszystko warto polecić to miejsce na wypoczynek.

Monika Ptasznik
Śmigło
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb