Pani Monika, sympatyczna, młoda brunetka, lubi podróże. Była już w Indiach, Nepalu, Meksyku i Tajlandii. Ostatnio jej wybór padł na kraj Ameryki Południowej - niedawno wróciła z Peru. Słuchając jej opowieści, czułam się tak, jakbym sama znalazła się w magicznej, egzotycznej krainie, którą pani Monika opisywała
Już podróż samolotem była przygodą. Peru znajduje się naprawdę daleko, na zachodnim wybrzeżu Ameryki Południowej, nad Oceanem Spokojnym. Lot zajął 48 godzin. Zanim dotarliśmy do Limy - stolicy Peru - lądowaliśmy na trzech lotniskach; w Brukseli, Londynie i Nowym Jorku. Jeden z samolotów miał awarię, musieliśmy się przesiąść. Służby lotnicze nie zdążyły przeładować naszych bagaży i w Limie znaleźliśmy się jedynie z bagażem podręcznym. Pierwsze dni wakacji mieliśmy dość nerwowe, codziennie rano jechaliśmy na lotnisko sprawdzić, czy nasze bagaże doleciały.
mgły wielkiego miasta
Jak każda wielka aglomeracja (mieszka tam 8 mln ludzi), Lima jest przytłaczająca. Na ulicach bardzo, bardzo duży ruch. Ogłuszają klaksony, korki są praktycznie wszędzie. Limę pamiętam przez mgłę - i to dosłownie. Nad miastem prawie przez cały rok unosi się charakterystyczna mgła zwana garua. Jej występowanie jest związane z zimnym Prądem Peruwiańskim; tym samym, który odpowiada za huragan groźny w skutkach: El Nino. Nazwano go tak - „Dzieciątko (Jezus)" - ponieważ przychodzi zawsze w okresie świąt Bożego Narodzenia. Ta mgła w połączeniu z szarymi i ciężkimi chmurami, które całkowicie zasłaniały słońce, działała przygnębiająco. Nie tego oczekiwaliśmy. Potem dowiedzieliśmy się, że w Limie tak naprawdę nigdy nie pada deszcz! I rzeczywiście większość samochodów nie ma tam wycieraczek, bo są po prostu niepotrzebne. Brzmiało to wręcz nieprawdopodobnie, zważywszy, że nad miastem ciągle wisiały szare chmury i ciągle mieliśmy wrażenie, że za chwilę będzie lało! A tu przez cały rok nie spada nawet kropla! Czasem w powietrzu wisi kapuśniaczek, ale taki, który nie moczy. Lima przez te pierwsze dni wydawała nam się smutna, szara, melancholijna i zimna. Było ok. 15 stopni Celsjusza. Już pierwszego dnia ubraliśmy się ciepło, zaopatrzyliśmy się w plan miasta i postanowiliśmy zobaczyć to, co w Limie najpiękniejsze - katedrę, muzea, zabytki.
niezwykły świat Inków
Peru to niezwykły kraj. W wiekach XII-XV na terenie Peru istniało rozległe, wysoko rozwinięte państwo Inków. Podbili je Hiszpanie w wieku XVI. Dorobek tej kultury w dużej mierze został zgromadzony w stolicy. W Muzeum Złota oglądaliśmy maski, naczynia, a nawet szaty wykonane ze szczerego złota. W Muzeum Antropologii i Archeologii widzieliśmy bogatą kolekcję ceramiki, rzeźb, narzędzi, tkanin, wykonanych jeszcze w okresie prekolumbijskim; ich początki sięgają II tysiąclecie p.n.e. W Muzeum Narodowym mogliśmy zobaczyć wystawę poświęconą terroryzmowi - straszliwym skutkom działalności Świetlistego Szlaku - organizacji, która jeszcze w latach 90. budziła przerażenie wśród mieszkańców. W tymże muzeum jedno z trzech pięter wystawy zostało poświęcone ziemniakowi. Peru jest niekwestionowaną ojczyzną ziemniaka - nie dziwi fakt, że właśnie w tym kraju powstał największy na świecie bank genów tej rośliny, w którym zdeponowano ok. 10 tys. jej odmian. Bezsprzecznie najbardziej urokliwą częścią Limy jest Plaza de Armas z imponującym Pałacem Prezydenckim i przepiękną Katedrą - to najstarsza, kolonialna dzielnica, gdzie wyraźne są wpływy hiszpańskiej architektury - charakterystyczne, bogato zdobione, drewniane balkony.
tajemnicze miasto w Andach
Niewątpliwie najpiękniejszym miejscem w Peru jest Machu Picchu - od 2007 r. wpisane na nową listę siedmiu cudów świata. To fascynujące miasto, zbudowane wysoko w Andach przez Inków w wieku XV. Jego mieszkańcy opuścili je w roku 1537, historycy do dziś nie wiedzą, dlaczego. Odkryto je ponownie dopiero w 1911 r. Machu Picchu zbudowane zostało z nieprawdopodobnym kunsztem. Kamienne bloki murów są tam tak dopasowane, że ich połączenie nie wymagało żadnej zaprawy. Miasto wznosi się na wysokości 2090-2400 m n.p.m. Jego mury są idealnie wbudowane w szczyt skały, a ono samo znajduje się w środku dżungli. Położone na różnych poziomach, miało system kanałów doprowadzających wodę zbieraną wcześniej w wykutych w skale zbiornikach. Najbardziej widocznym elementem architektury są wszechobecne schody. Doliczono się 1200 stopni. Zapewniały komunikację - miasto położone było na różnych poziomach. Pozostały ruiny świątyni, domów, obserwatorium astronomicznego, tarasów uprawnych, na których Inkowie najprawdopodobniej prowadzili eksperymenty we wprowadzaniu nowych odmian kukurydzy. W mieście żyło 500 osób.
Ania StyburskaŚmigło