Gdy widzę sklep opatrzony szyldem „sale", od razu wchodzę. Jogurt jest „light", mydło „sensitive", a wszystko oczywiście „new" i „fresh". A podobno Polacy nie gęsi...
Zapożyczenia z innych języków to nic nowego. Po raz pierwszy na dobre rozgościły się w Polsce w XVI wieku za sprawą Sarmatów, którzy do swych wypowiedzi często wplatali łacińskie zwroty. Dziś takie „wploty" pojedynczych wyrażeń i zwrotów nazywamy barbaryzmami lub też makaronizmami.
Pokolenie skrótu
Język to żywe zjawisko, wciąż się zmienia, a niemal każde pokolenie wnosi do niego coś nowego. My, nastolatkowie jesteśmy pierwszym pokoleniem, które dorasta w epoce internetu, więc nasze nawyki językowe mają wiele wspólnego z obecną w nim skrótowością i powierzchownością. Wystarczy wejść do sieci, przeczytać komentarze pod nową „słit fotką" na „fejsie, fejsbuku, fcb". By zaoszczędzić trochę czasu, nie tylko zapożyczamy wyrazy, ale także namiętnie je skracamy. Zw, btw, thx - dla niewtajemniczonych wyglądają jak tajne szyfry, a przecież to zwykłe: „zaraz wracam", „by the way" (czyli angielskie „swoją drogą, przy okazji") i „thanks".
Masz demotywny świat
By nie przegapić nowych, bardzo przydatnych zwrotów i neologizmów, należy bacznie śledzić strony internetowe. Filmik „Ale urwał" stał się hitem youtube i został na zawsze wpisany do języka naszego pokolenia. Ostatnio prym wiedzie „Mięsny jeż" i superprodukcja ostatnich lat, czyli „Jem zupę". Jeśli chodzi o strony internetowe, fenomenem stał się kwejk, detronizując demotywatory i komixy. To właśnie te witryny wykreowały „Lol face", „co ja pacze", kota z serem na głowie, czyli tzw. memy. Mogą być to obrazki, frazesy czy filmiki powielane i rozpowszechniane przez użytkowników.
W poszukiwaniu rozrywki
Na czym polega fenomen kwejka i demotów? Jesteśmy pokoleniem, które szuka rozrywki. - Czasami trzeba odreagować, gdy się jest na coś wkurzonym albo zestresowanym. To dobry sposób na zapomnienie o problemach. Gdy pojawi się coś śmiesznego, można oderwać się od rzeczywistości i zapomnieć na chwilę o szkole, chociaż w tym czasie można zrobić coś bardziej konstruktywnego. Jednak czasami człowiek nie ma ochoty nic robić po szkole. Wchodzi więc na facebooka, by z kimś pogadać, albo na kwejka i czyta wypociny innych - mówi Justyna.
Każdy jest twórcą
Młodzi ludzie podchodzą do życia z humorem i dystansem. Dlatego każda ważna informacja ze świata polityki czy popkultury szybko staje się nowym demotem, przedstawieniem rzeczywistości w krzywym zwierciadle. W dodatku każdy może mieć własnego demota czy komixa, każdy może tu dodać coś od siebie. A gdy już stworzysz lub wyszperasz ciekawy obrazek na kwejku, wrzucasz go na tablicę, by podzielić się z innymi i przy okazji nabić trochę „lajków". Przede wszystkim wiele tego typu obrazków jest niezwykle życiowych.
A może chociaż 15 minut mniej?
Przeciętny polski internauta spędza w internecie średnio 18 godzin i 25 minut tygodniowo. To prawie 80 godzin miesięcznie i niemal 1000 godzin w roku, czyli aż 40 dni zmarnowanych na ślęczeniu przy komputerze! Być może warto siedzieć przed ekranem 15 minut krócej i skupić się na rozwijaniu swoich pasji, talentów czy pielęgnowaniu prawdziwych, nie tych fejsbukowych, przyjaźni? Z pewnością zaowocuje to bardziej niż oglądanie filmiku o samochodowej stłuczce czy konsumowanej zupie...
Magdalena Chyłka