Idąc sobie ostatnio ulicą Lubicz zobaczyłem prace rozbiórkowe jednego z tamtejszych budynków. Przez godzinę stałem i jak zahipnotyzowany przyglądałem się funkcjonowaniu nożyc wyburzeniowych, maszyny podobnej do koparki, która zamiast łyżki miała wielkie hydrauliczne nożyce. Patrzyłem z jaką łatwością żelbeton ulega potężnej sile mechanicznych szczęk... I zadałem sobie pytanie: co ja robię na moich śmiesznych, humanistycznych studiach? W przyszłości będę przekładał papierki z kupki po mojej lewej na kupkę po mojej prawej za jakieś śmieszne pieniądze. A w międzyczasie ktoś będzie operatorem nożyc wyburzeniowych. Będzie rozrywał budynki na kawałeczki, rozkoszując się potęgą tej maszyny i zarabiając na tym przynajmniej dwa razy tyle co ja po studiach. A wszystko dlatego, że ktoś mi kiedyś powiedział, że lepiej jest skończyć studia niż ich nie skończyć. Bzdura! Rzucam studia, chcę rozwalać budynki!
Michał ZającAGH