Garsonka. Najpierw lata sześćdziesiąte i pierwsze pokazy Chanel. Później chodziło się w niej do kościoła, albo na uroczystą kolację. Teraz stała się modowym hitem ogólnoświatowych wybiegów. Ale czy jest zarezerwowana tylko na specjalne okazje? Nie w sezonie jesień/zima 2010.
Na pojęcie „garsonki” składają się : żakiet i spódnica. Najczęściej w jednolitym kolorze. Ale pamiętajmy, że w naszych czasach wszystko lubi się mieszać. Dlatego projektanci proponują połączenia najnowszych trendów: dzianiny, futra i skóry.
Najlepszym tego przykładem będzie najnowsza kolekcja wcześniej wspomnianej mistrzyni garsonek: Chanel. W jej projektach zauważamy znaczący wpływ… eskimoskich klimatów. Cały strój (marynarka, futrzana spódnica) połączony jest z wysokimi (również futrzanymi) butami i wyrazistym naszyjnikiem.
Ale na taki barwny (lub jednolity) komplecik nie jest skazana tylko milionerka. I my, zwyczajne dziewczyny, możemy pozwolić sobie na odrobinę elegancji. Popularne sieciówki (Reserved, C&A, H&M) już napełniają magazyny tegorocznym hitem. Pamiętajmy jednak, że pięknu trzeba pomagać. Nie bójmy się poeksperymentować, żeby nie być powtarzalnymi: doszywajmy kwiaty, guziki i haftki. A żeby ubranko służyło dłużej polecam wszyć porządny zamek.
Chrystyna Tkaczenko