Choć każdy licealista inaczej oceni tegoroczne maturalne zmagania, to postanowiłam w skrócie podsumować moje przeżycia związane z egzaminami. Jak przy każdym państwowym sprawdziwanie sensacji nie zabrakło.
4 maja 2011, wtorek 8:25
Idąc w stronę szkoły widzę moich znajomych z klasy, którzy wchodzą do kościoła. Śmieję się, że Bóg już im teraz nic nie pomoże i niech uwierzą w swoją mądrość. Po wyjściu z kościoła zmierzamy na Sąd Ostateczny.
8:50
Czekam na maturę z polskiego. Znajduję się w sali matematycznej, w której często zawalałam kartkówki i sprawdziany. Mam nadzieję, że tym razem wszystko się uda. O dziwo się nie stresuję. Za mną, w ostatniej ławce siedzi mój najlepszy przyjaciel. To dodaje mi otuchy. Śmiejemy się, że ledwo może złapać oddech, bo przyciska go szafka. Mamy nadzieję, że wyciśnie z niego potrzebną wiedzę.
9:00
Mój były nauczyciel z chemii zaczyna przemowę: "Witamy na egzaminie maturalnym z języka polskiego". Na te słowa uświadomiłam sobie dopiero gdzie się znajduję i poczułam lekki ucisk w żołądku.
9:02
W trakcie odczytywania regulaminu, nieznajoma pani z komisji zwraca się do mojego kolegi z klasy: "Ładne wyszedłeś na tym zdjęciu w dowodzie", on odpowiada: "Trochę niepodobnie do tego jak wyglądam na żywo", pani: "No, ale ładne kręcone włosy miałeś", na co pan z chemii odczytujący regulamin wtrąca swoje: "Proszę o ciszę!". Moja klasa reaguje śmiechem. Zdenerwowanie całkiem mija.
9:06
Na hasło: "Otwórzcie arkusze" zaczyna się wyścig, ale nie o to, żeby skontrolować czy są wszystkie strony, ale żeby dowiedzieć się jakie tematy wypracowania czekają na napisanie. W trakcie hałasu wywołanego przewracaniem kartek udaje się jeszcze skonsultować, że "Granica" to powieść z epoki dwudziestolecia międzywojennego.
9:10
Czytam zadania. Pierwszy raz w życiu widzę na oczy formułę: "językowe wyznaczniki spójności tekstu". Zauważam też pytania o funkcję akapitów i pytań. Nigdy nie wiem jak poprawnie na nie odpowiedzieć. Przypominam sobie słowa rodziców, że matura to bułka z masłem. Dla mnie to niestety spalony tost, którego nie mogę posmarować dżemem.
9:40
Rozglądam się po sali i widzę, że moi znajomi również męczą się z czytaniem ze zrozumieniem. Pocieszające! :)
9:55
Zastanawiam się który temat wypracowania wybrać. Podane wiersze Mickiewicza i Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej kojarzę z listą tekstów obowiązujących na poziomie rozszerzonym. Wolę nie ryzykować i wybieram "Granicę". Na szczęście przeczytałam tą lekturę.
10:00
Po raz czwarty analizuję temat wypracowania. Nie jest dla mnie do końca jasny, ale nie mam czasu na dłuższe rozmyślania. Napiszę wszystko co wiem.
11:00
Jeszcze tylko sześć minut do końca, a ja nie sprawdziłam jeszcze błędów w wypracowaiu.
11:05:45
Czytam podsumowanie i chcę skreślić zdanie, które nie brzmi według mnie poprawnie, ale pan od chemii niespodziewanie, podniesionym głosem wtrąca: "Egzamin został zakończony. Proszę odłożyć długopisy". Z wrażenia aż podskoczyłam na krześle. Dodał mi niepotrzebnego stresu, więc na pożegnanie spoglądam na chemika groźnym wzrokiem i opuszczam salę.
12:13
Miałam nie sprawdzać odpowiedzi w Internecie, ale ciekawość mnie pożarła. Z nieoficjalnych kluczy wynika, że straciłam kilka punktów. Szkoda, bo zwykle czytania ze zrozumieniem nie sprawiały mi trudności. Czytam komentarze innych maturzystów, którzy też są zaskoczeni wysokim poziomem podstawowej matury. Pocieszam się, że skoro innym zadania też sprawiły trochę kłopotu, to wyniki będą niższe i poziom przyjmowania na studia również się obniży.
***
Jeśli chodzi o maturę z matematyki, to procedura wyglądała podobnie. Czułam się pokrzywdzona przez rachunek prawdopodobieństwa, bo wylosowałam pierwszą ławkę w środkowym rzędzie, naprzeciwko komisji. Przy zadaniu o turyście przemierzającym 112 km, wyszedł mi wynik, że przebył tą drogę w ciągu 3457,58 lat. Zachichotałam i zakryłam głowę kartą wzorów w oczekiwaniu na przypływ mądrości...
Czy przypłynęła właściwa fala okaże się za ponad miesiąc, kiedy otrzymam wyniki. Najgorszy w tym wszystkim jest właśnie czas oczekiwania na nie. Szczęściarzami będą zdający maturę w 2013 roku. Jak podaje Metro za dwa lata każdy dostanie wyniki egzaminu już po kilku minutach, bo będą sprawdzane za pośrednictwem komputera. MEN wydało 4 mln zł ze środków unijnych na opracowanie systemu informatycznego, który pozwoli na zdawanie elektronicznej matury. Zanim to jednak nastąpi szkoły muszą dokupić sprzęt komputerowy.
Podsumowując: wszystkim tegorocznym i przyszłym maturzystom radzę się nie stresować! Wiem, że to niezbyt błyskotliwe stwierdzenie, ale naukowcy dowiedli, że przy stresie obniża się poziom koncentracji i trudniej przypomnieć sobie pewną wiedzę. Moim sposobem na odstresowanie jest wyobrażanie, że leżę na łące, a dookoła latają motyle. Spróbujcie!
fot. Angora
Aleksandra ChojnackaŚmigło