W co graliśmy w 2010... (II)
   

Do maja mieliśmy prawdziwy natłok dobrych tytułów - poczynając na genialnym Mass Effect 2, przez Heavy Rain i Napoleon Total War, aż do marcowego Battlefield Bad Company 2. Lecz jeśli ktoś myśli, że na tym ten rok się zakończy, to przypominam - jest dopiero maj...

Znaczna część osób twierdzi, że dobra książka zastąpi nam wszystko, łącznie z komputerem i konsolą. Od 18 maja 2010 r. możemy spokojnie tę część osób spisać na straty. Dlaczego? Jest to dzień premiery Alana Wake'a - opowieści o pisarzu sensacyjnych książek, aktualnie z brakiem weny twórczej, który wyjeżdżając do spokojnego Bright Falls nawet nie przypuszcza, że ładuje się w sam środek horroru, rodem z "Ptaków" (oraz z "Lśnienia", "Ducha" i "Koszmaru minionego lata", gdyż Alan Wake to również niesamowity hołd m.in. dla Stephena Kinga czy Alfreda Hitchcocka). Microsoft pokazał, że mimo genialnych tytułów na PS3 (Uncharted 2, God of War 3), XBox nie może być ignorowany - Alan Wake to gra porównywalna do Heavy Rain - a to była "tylko" przygodówka.

Jeszcze tego samego dnia premierę miał Red Dead Redemption. Tytuł ten sprawił takie zamieszanie, że już w "godzinie zero" nie było żadnego z nierezerwowanych wcześniej egzemplarzy! Jeszcze do tego dnia byłem pewien równania "dobry sandbox = GTA". I w sumie jestem tego dalej pewien, ale podstawiłem sobie pod to drugie równanie - "świetny, genialny, zjawiskowy, fantastyczny sandbox = Red Dead Redemption". RDR to właśnie sandboxowa gra osadzona w realiach Dzikiego Zachodu, która praktycznie cały czas oferuje coś ciekawego, a wszystkie jej elementy (nawet te podstawowe, jak jazda konna) są dopracowane tak dobrze, że nawet po kilku godzinach się nie nudzą. Jeśli uważasz, że widziałeś genialną scenę w westernie - zagraj w RDR - na pewno znajdziesz tam jej dużo ciekawszy odpowiednik.

Żeby nie było, że ciągle przesiaduję przed komputerem, parę dni po premierach RDR i Alana Wake'a przerzuciłem się na Wii. A dlaczego? Dla znanego nam wszystkim wąsatego hydraulika... Jeśli ktoś myślał, że Mario jest już za stary na główną rolę w produkcjach - to się mylił i to ostro! Pod koniec maja premierę miał najnowszy tytuł z tymże poczciwym staruszkiem - Super Mario Galaxy 2. Już w parę dni ta platformówka zawojowała światem, prześcigając na liście najbardziej popularnych gier świata m.in. Half Life 2 czy Mass Effect 2 oraz Red Dead Redemption, zajmując 4 miejsce na świecie tuż za... Super Mario Galaxy (część pierwsza).

Praktycznie do końca czerwca byłem przekonany, że nic nie odciągnie mnie od Wii. A jednak, z patriotycznego obowiązku byłem zmuszony odrzucić azjatycką konsolę, by przerzucić się na amerykańską, aczkolwiek do wykorzystania tytułu z polskimi korzeniami - Sniper Ghost Warrior - tak się zowie jedna z najlepszych pozycji polskiej produkcji gier komputerowych. Wciąż małe (choć rozrastające się w wielkim tempie) studio City Interactive, znane dotąd raczej z wypełniania rynku "budżetówkami", które mogliśmy kupić w Żabce czy Lewiatanie na zawsze zmienia swój wizerunek. Sniper Ghost Warrior to gra bez dwóch zdań liniowa, oskryptowana niemiłosiernie i nierealistyczna. Ale jest to pierwsza gra od CI, która reprezentuje wysoki europejski poziom i w swej liniowości, oskryptowaniu oraz nierealizmowi może pełnoprawnie rywalizować z największymi tytułami - choćby z Modern Warfare 2. Przedziurawienie wrogowi czaszki przy pomocy karabinu MSG90 nigdy nie było tak wciągające!

Lecz nie było mi dane długo bawić się w trepanatora-amatora, gdyż niecały miesiąc po Sniperze nastał dzień, który każdy szanujący się e-sportowiec, szczególnie jeśli ma lekko zmrużone oczy, zapamięta na długo. To dzień, w którym małe stada koreańskich rolników zaczęły masowo emigrować do miejsc bardziej urodzajnych, przyjaznych, a przede wszystkim takich, gdzie blisko jest do Empiku. To dzień wszystkich nerdów, kraciastych sweterków i bardzo, ale to bardzo grubych soczewek. To dzień, w którym kosmos został podbity na nowo, a ówczesny jego władca - ME2 - poważnie zagrożony. To dzień premiery StarCrafta 2. Co go różni od pierwszej części? Najogólniej mówiąc to... nic. Tak samo jak "jedynka" jest wciągający, niepowtarzalny, a przede wszystkim strasznie grywalny! Panie, panowie, Koreańczycy - król RTS'ów wrócił!

CDN...

 

Pierwsza część podsumowania (kliknij!)

Trzecia część podsumowania (kliknij!)

Czwarta część podsumowania (kliknij!)

 

funky, z pomocą Kubena
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb