Wyzwoleńczy sen
   

Zapadłem się w otchłań nicości

sama do tego doprowadziłaś w przypływie swej chciwości

wierszokletą udanym nie jestem

w przypływie emocji mogę jednak każdym gestem

może nie gestem, lecz słowami tymi

chcę ci przekazać, że nie zastąpisz mnie innymi

znowu te myśli czarne me serce atakują

jadę na rower, niech czerwone krwinki się nim zajmują

stoję na szczycie wzgórza, me oczy wariują

wpinam się dobrze w platformy

chyba krążą nade mną orły

nie, to sępy

wyczuwają, że jestem nieogarnięty

bez strachu i chyba spięty

lecz znowu, jak zawsze tak na mnie to działa

adrenalina powoli dociera w najgłębsze miejsca mojego ciała

czuję wiatr, wolność i wyzwolenie

niczym dzikie zwierze na swoim terenie

jednak wiem dokładnie, ile mnie to kosztuje

nerwy, strach, w tym roku nie walentynkuje

zagapiłem się, na drzewie ląduje

kości chyba sobie nie porachuje

płuca niczym w żelaznym ucisku zamknięte

słychać skowyt i głuche krzyki, lecz wszystko takie mętne

nagle czuje ciepło, krwotok , nic mnie nie uratuje

z tych koszmarów raz a dobrze się wykuruje

już zasypiam, myślę, świat wiruje

 

Paweł Derecki
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb