Nastały mroczne czasy,
a ja smucę się i wspominam.
Spętany w skórzane pasy,
leżę i czasu nie naginam.
Nie posiadam takich mocy,
mimo że bardzo chcę.
to wszystko koniec swój miało tamtej nocy,
nie odzyskam już nigdy Cię.
Kolejne mijają dni,
piąty czerwca zbliża się.
Jak zwykle znowu mi się śni,
szklane lustro, w którym widzę Cię.
Chciałbym o swoim losie decydować,
lecz nie dla mnie takie luksusy.
Pozostaje mi to akceptować,
żyć z tym jak miłość duszę suszy.
Paweł Derecki