Rysa na duszy, rysa na ciele
   

Nazywają siebie aniołami. Łączą ich rany.

Nigdy dobrze jej nie znałem, ale to, co zobaczyłem, gdy podwinęła rękawy, by wyciągnąć z kubła na śmieci plecak, który znalazł się tam dzięki „życzliwości" jej kolegów, poruszyło mnie - tak czternastoletni Tomek wspomina chwilę, kiedy po raz pierwszy zobaczył pocięte ręce znajomej ze szkoły. Wielu młodych ludzi zna osoby, które się samookaleczają. Niektórzy przechodzą obojętnie, inni próbują reagować. - Zawsze chcę jakoś pomóc i zastanawiam się, dlaczego ta osoba to robi - mówi Marta, uczennica jednego z krakowskich gimnazjów.

Anioł z raną na skórze
Dorośli uważają często, że gimnazjaliści czy licealiści to jeszcze dzieci i nie mogą dla kolegów, którzy krzywdzenie samych siebie uważają za najlepsze rozwiązanie, zrobić wiele. Podobnie jak nastolatkowie z problemem samookaleczania się są wręcz pewni, że nikt nie umie im pomóc. Bardzo często takie osoby odnajdują się i podnoszą się wzajemnie na duchu lub wciągają głębiej w ten problem. Sami nazywają się aniołami, inni nazywają ich chorymi psychicznie. Z czego mogą wynikać takie zachowania? Często młodzi ludzie padają ofiarą przemocy szkolnej i w wielu przypadkach właśnie to powoduje myśli samobójcze i autoagresję.

Obelgi żłobią rany
To prawda, każdy chciałby być lubiany, ale czy warto mieć na sumieniu koleżankę z klasy, której nie stać na markowe ubrania, tylko po to, by przez chwilę znaleźć się w centrum uwagi? Dla jednych złośliwe kpiny czy wyzwiska to tylko żarty, tymczasem ofiary przemocy słownej cierpią z tego powodu. W końcu nie jest przyjemnie wysłuchiwać obelg za swoimi plecami. - Wszyscy pragnęli mnie obrazić, bo nie nosiłam modnego znaczka na trampkach - wspomina siedemnastoletnia Justyna. Tak niewiele trzeba, by zniszczyć kogoś psychicznie. Słuchając obelg, myślą, że są gorsi, i próbują ukarać samych siebie. Może samookaleczanie przynosi ulgę, ale tylko na chwilę, a blizny zostają na zawsze.

Zakrwawione chusteczki
Kiedy miałam jakiś problem, brałam żyletkę i pozwalałam, żeby zatopiła się głęboko w mojej skórze. Kiedy widziałam krew na ręce, czułam niesamowity spokój i ulgę. Zawijałam rany bandażem i żyłam dalej. Na następny dzień robiłam to samo, takie błędne koło - mówi Marita. Tnąc się, ranimy nie tylko siebie, ale i swoich bliskich. - Zawszę będę pamiętać moment, kiedy znalazłam zakrwawione chusteczki w pokoju mojej córki. Takie rzeczy trudno zapomnieć - opowiada pani Ania, której córka padła ofiarą przemocy szkolnej, co poskutkowało autoagresją. Takie samookaleczenia często kończą się głęboką depresją, a czasami nawet samobójstwem.

Konstancja Wójs
Śmigło
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb