Pamiętnik nastolatki - maj
   

18 marca, wtorek

Przed lekcją fizyki w czwartek zobaczyłam Staszka i Radka, którzy patrząc na Filipa, uśmiechali się i bili brawo.
- No, stary! - krzyknął pierwszy. - Ty to masz talent.
- Wiem, wiem - odpowiedział, czerwony z dumy. - Taki już się urodziłem.
- O co chodzi? - zapytałam, marszcząc brwi.
- Nie powinno cię to interesować - chłopak złośliwie wyszczerzył zęby. - Ale skoro tak bardzo pragniesz się dowiedzieć, powiem ci. Wygrałem konkurs tenisa stołowego. Nawet z trzecio­klasistami. I co? Łyso? Boisz się, że przegrasz ze mną w konkursie plastycznym?
- Nie. W tej chwili boję się, że zaraz na ciebie zwymiotuję. Nie lubię buraków, a ty nim jesteś - odcięłam się i ruszyłam do klasy. Nauczycielka właśnie otworzyła drzwi i weszłam do środka.
- Nieźle mu pocisnęłaś - usłyszałam szept dochodzący zza moich pleców. Karolina, największa mistrzyni sportu w klasie, uśmiechnęła się lekceważąco, patrząc z ukosa na Filipa.
- Wiem, wiem - próbowałam udawać styl rudzielca. - Taka już się urodziłam.
Usłyszałam tylko prychnięcie obok i zadowolona usiadłam w ławce. Wtedy nauczycielka uciszyła klasę i rozpoczęła lekcję, a ja swoim zwyczajem zaczęłam szkicować rysunek na marginesie zeszytu. Nagle usłyszeliśmy świst i brzęk tłuczonej szyby. Odruchowo skurczyłam się w sobie i zasłoniłam zeszytem, czując, jak kawałeczki szkła wbijają mi się w kark. „Co to?!?!", pisnęła Ela, bo to ona siedziała najbliżej okna.
- Zostańcie na swoich miejscach! - zawołała nauczycielka, machając rękami, żeby uspokoić klasę i podbiegła do parapetu. - Nic wam nie jest? - zapytała, spoglądając na zewnątrz.
Podniosłam głowę i zauważyłam trzech uciekających nastolatków, ubranych w ciemne dresy.
Że też musiało to być to okno. Szkło obsypało tylko naszą ławkę. Przypadek? Nie sądzę. Spojrzałam wściekła na Filipa, ale on miał taką zdezorientowaną minę, że nagle zaczęłam wierzyć w jego niewinność. A więc to nie jego sprawka?
- Lepiej idźcie do higienistki - nauczycielka wreszcie na nas spojrzała. - Ktoś je odprowadzi?
- Ja chętnie - zgłosił się Karol, zanim Ula zdążyła podnieść rękę. Chłopak wstał szybko z miejsca i otworzył nam drzwi. - Boli? - zapytał mnie i Elę, kiedy znalazłyśmy się na korytarzu.
- Troszkę - odpowiedziałam za nas obydwie, bo Ela jeszcze nie wróciła do siebie.
- Jak znam życie, to pewnie Filip. Namówił bandę dresiarzy i powiedział im, które okno mają rozbić kamieniem.
„Stop! Skąd on wie, że byli ubrani w dresy?! Nie widział ich, bo nie siedzi w rzędzie pod oknem, a oni biegli blisko muru tak, że ze swojej ławki nie mógłby ich zobaczyć" - pomyślałam.Naprawdę, on przechodzi już samego siebie!
Nie słuchałam go dłużej i myślałam, jak mógł się dowiedzieć o tym, że to byli dresiarze. Higienistka opatrzyła nam rany i posłała z powrotem do klasy.
- Skąd wiedziałeś, jak byli ubrani?! - wyrzuciłam z siebie w końcu.
- Ale o co ci teraz chodzi? - Karol wbił wzrok w podłogę. - Myślisz, że to ja jestem za to wszystko odpowiedzialny? Może chciałem wrobić Filipa, bo go nie cierpię? No, na przykład.
Teraz i Ela spojrzała na niego podejrzliwie.
- Czy to prawda? - zapytała. - Powiedz teraz, to nikomu nie wygadamy, a i tak się tego dowiemy. Zdradziłeś się.
- No, tego. Ekhm... - chłopak odkaszlnął. - Eee... to nie ja.
Dalszą drogę pokonaliśmy w milczeniu. Już znałyśmy winowajcę. No cóż. Chyba jednak żadna z nas nie chce tego nikomu zdradzać. No, chyba że Ulce.
- Wszystko w porządku? - Ula podskoczyła do nas, kiedy tylko pojawiliśmy się w progu sali lekcyjnej.
- Tak - odpowiedziałam i usiadłam cicho w ławce.
- Pani woźna zrobiła wam kawę zbożową, dziewczynki, i dorzuciła jeszcze czekoladę - nauczycielka wskazała kobietę niosącą smakołyki na tacy, a cała klasa westchnęła.
Ach, czasem fajnie być poszkodowanym - uśmiechnęłam się i pociągnęłam łyk z dużego kubka.

Tekst: Małgorzata Talaczyńska
Śmigło
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb