10 czerwca, o godzinie 10.00, rozpoczął się płocki kramik teatrów dziecięcych i młodzieżowych. Powitała nas etiuda „Kłopoty z próbą”, ale to nie był jedyny spektakl tamtego dnia. Zaraz potem prezentowały się inne grupy teatralne. Z tamtego dnia zapamiętałam zwłaszcza przedstawienie pt. „Emotronika”- pantomimiczna opowieść o zagubionym człowieku. Wszyscy aktorzy byli ubrani na czarno, a na rękach mieli kontrastujące z całością białe rękawiczki. Z widowni, dzięki doskonale dobranemu światłu, widziało się tylko te rękawiczki.
W następnym dniu można było obejrzeć aż osiem spektakli. Ponieważ na festiwalu pojawiły się przedszkolaki i licealiści, poziom był bardzo zróżnicowany, chociaż czasami to właśnie dzieci prezentowały się lepiej od swoich starszych kolegów. Teatrzyk ze szkoły podstawowej w Warszawie przedstawił „Śnieżkę”, nie była to jednak ta sama bajka, której wszyscy słuchaliśmy w dzieciństwie na dobranoc. W płockim przedstawieniu lusterko mówiło do tytułowej bohaterki: „Jesteś piękna jak gwiazdy na niebie, ale wiedźma piękniejsza jest od ciebie.”. Chociaż miało rację (dziewczynka grająca tę postać była ucharakteryzowana na bardzo brzydką), skomplikowało to całkowicie fabułę. Dzieci występujące w tym przedstawieniu wyglądały rozbrajająco zabawnie, widać było także, że same bawiły się grą na scenie. Wzbudziły one autentyczny śmiech na sali, czego zazdrościli im nieco starsi aktorzy. Ich konkurenci, tj. teatr BUM BUM CYK z Torunia, zaprezentował historię pewnego kujawiaczka, który zakochał się, a następnie poszedł na wojnę. Mogliśmy podziwiać piękny śpiew teatrzyku, który świetnie wpisywał się w całość spektaklu. Dzieci oczywiście były ubrane w tradycyjne stroje kujawskie.
Wśród starszych zespołów królowały pantomimy. Białostocki teatr „Prestidigitator” zachwycił widzów „Odyseją” – całkowicie niemym przedstawieniem, w którym Odys wędrował, tocząc nieustanną walkę o powrót do domu, a Penelopa na niego czekała. Istotną rolę w całym przedstawieniu odegrały białe sznurki. Z ich pomocą aktorzy pokazali morze: stanęli dwójkami naprzeciw siebie, a następnie ciągnęli za sznurki, kołysząc nimi w górę i w dół. Efekt był niesamowity, ponieważ wykorzystując częstotliwość pociągnięć, aktorzy oddawali spokój morza i jego gwałtowność. Z kolei dworzanie Penelopy wiązali supełki, które symbolizowały upływ czasu.
Inna pantomima nosiła tytuł „My”. Odegrała ją grupa gimnazjalna ze Zduńskiej Woli. Intrygujący był początek przedstawienia. Osoby wchodzące na widownię widziały nieruchome postacie w przejściach pomiędzy rzędami. Kiedy rozlegały się pierwsze dźwięki muzyki, zaczynały one dumnym krokiem iść w kierunku sceny. Po tym prologu ludzie zaczęli się zastanawiać, o co chodzi, jednak gra aktorów niewiele wyjaśniała. Spektakl opowiadał o życiu człowieka, w zbiorowości i w samotności, pokazywał również, jaki wpływ na dorosłe życie mają zabawy z dzieciństwa.
W sobotę o godzinie 13.00 uczestnicy zebrali się, aby usłyszeć werdykt jury. Choć zaskoczył on nie tylko aktorów, ale również reżyserów spektakli, wszyscy pogodzili się z nim i odjechali z hymnem „Hecy” na ustach:
„Do HECY wejdź! Do HECY wstąp! Na HECĘ przyjedź! Bo HECA żyje, HECA śpiewa, HECA gra!”
Następny przegląd już za rok!
Dorota MłynarczykŚmigło