Dusza i ciało na warsztacie
   

Zacznę od cytatu. Dzięki temu czasem łatwiej prowadzić myśl.

"Sztuka teatru nie polega ani na aktorstwie, ani na przedstawianych dziełach, ani na scenerii i tańcu, lecz składa się ze wszystkich elementów, które tamte pojęcia zawierają: z akcji, która jest duszą gry aktorskiej, ze słów, które są ciałem literatury, z linii i kolorów, które są rdzeniem dekoracji, z rytmu, który jest istotą tańca."
E.G. Craig

O ile słowa, dekoracje i rytm są bardziej stałe niż zmienne, o tyle dusza gry aktorskiej jest materiałem nieco bardziej plastycznym. Daje duże, żeby nie powiedzieć ogromne, możliwości poszukiwania, udoskonalania, zmian, dopasowywania. Jednym słowem, dusza aktorska, to warsztat. Ten z kolei kojarzy się z procesem tworzenia, którego finalnym efektem jest dzieło. Dzisiaj na warsztat bierzemy Człowieka. Ot tak! Żeby było ciekawiej naszemu człowiekowi od jakiegoś czasu spokoju nie daje pewna myśl. Chce spróbować swoich sił w teatrze. Jako dziecko brał bowiem udział we wszystkich szkolnych przedstawieniach, „nie znał co to wstyd". To przywilej dziecka. Z czasem jednak marzenie odsunął w kąt. Zaczął się wstydzić. Minęło sporo lat. Zmienił otoczenie, zmienił zainteresowania, zmienił znajomych. Siebie nie zmienił. W głowie kołatała się myśl, by znów spróbować swoich sił na scenie. Może nie tej ogromnej, ale kameralnej. Nie dla pieniędzy, lecz dla przyjemności. Kołatała się na tyle mocno, że skłoniła do poszukiwania miejsca, w którym mógłby rozwinąć swoją głęboko ukrywaną pasję. Z pomocą przyszły warsztaty teatralne. To jest to! Pomyślał. Wykręcił numer. Zapisał się na zajęcia. Wielki dzień nadszedł. Nerwy, jak przed pierwszym dniem w nowej szkole. „A jak mnie wyśmieją? - myśli gorączkowo. Zasadniczo, to ja nawet może nie mam talentu, tylko tak mi się wydawało? Nieee, jestem za stary. Kariery nie zrobię. Tylko niepotrzebnie zawracam sobie tym głowę. Znajomi mnie wyśmieją. Rodzina pomyśli, że życie w mieście mi na psychikę dobrze nie robi, bo aktorzenia mi się zachciewa." Gotów był zrezygnować. Tylko jeden telefon i wszystko wróci do normy. Bateria w telefonie jednak padła. Tramwaj zmienił trasę. A Człowiek? Człowiek dotarł na warsztaty.

Dobrze, że dotarł. Dzisiaj może nam opowiedzieć, czym są warsztaty. Co takiego wniosły w jego życie? Czy spotkał innych „Człowieków", którym tramwaj zmienił trasę i dzięki temu dojechali do przystanku o nazwie „rozwijać pasję"?

CO JEST GRANE? - czyli podróż po warsztacie.

Przystanek nr 1: „Dla kogo?"

Pewnie zastanawiacie się, co właściwie dają Człowiekowi takie zajęcia? Do kogo są kierowane? Już spieszę z odpowiedzią. Nie odkryję Ameryki pisząc, że na warsztaty teatralne może przyjść każdy. Każdy, kto o tym marzy, bądź po prostu szuka swojego miejsca, które będzie azylem, odskocznią. Czymś bardzo osobistym, tylko dla niego. Pragnie nabrać pewności, świadomości siebie - swojego ciała i emocji. Miejsca, gdzie na 1,5 h będzie mógł za drzwiami zostawić sprawy dnia codziennego i oddać się całkowicie skrywanej dotąd pasji. Ale też dla tych, którzy wiążą swoją przyszłość z teatrem i chcą się do tego przygotować. Nie zawiedzie się też ten, którego wrażliwa na sztukę dusza, szuka przestrzeni, by tą wrażliwość pielęgnować.

Przystanek nr 2: „Po co?"

Jak już wcześniej wspomniałam, Człowiek to fantastyczny materiał do pracy, ale też nie lada wyzwanie dla rzemieślnika, który podejmie się pracy na tym materiale. Jak sprawić by ciało współgrało z duchem? Jak bacznie obserwować otoczenie i wykorzystać te obserwacje w roli i w życiu? Jak prowadzić narrację, czyli coś, co człowiek/ludzie utracił/li"? To między innymi zadanie dla prowadzącego zajęcia, ale dla uczestnika także. Warto wspomnieć, że warsztaty, to nie fabryka różnego formatu gwiazd, gwiazdek i gwiazdeczek. Tu na wstępie nie dostajesz roli i nie grasz. Od podstaw analizujesz swoje emocje, obserwujesz zachowania (swoje i innych), poznajesz możliwości ruchowe swojego ciała, nabierasz świadomości ruchu, rozwijasz wyobraźnię, nabywasz umiejętność obcowania z drugim człowiekiem, pokonujesz lęki, bariery, nabierasz dystansu do samego siebie. Innymi słowy wszystko to, co dzieje się za kulisami spektakli, a o czym nie mamy pojęcia, bo widzimy jedynie efekt tej ciężkiej pracy. Udział w takich zajęciach wyostrza zmysły. Sprawia, że odbieramy otoczenie baczniej. Czujniej obserwujemy i wyciągamy wnioski, zwracamy uwagę na rzeczy, które wcześniej mogły być dla nas zupełnie obojętne. Stajemy się bogatsi bo mamy nowe doświadczenia. I bardziej wrażliwi, co może nieco przeszkadzać w codziennym życiu. Oprócz tych emocjonalnych aspektów pracy aktorskiej, poznajemy też aspekt praktyczny. Czyli jak grać, by wyglądało to naturalnie i estetycznie? By zachowana była konwencja, przy dużej dowolności gry kierowanej inwencją grającego. Teatr bowiem : "to czasoprzestrzeń, w której określamy pewne zasady, ale nie jest ona zamknięta w sztywne ramy od-do i nic poza tym. Dopuszcza kreatywność w oparciu o pewną bazę". Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Często takie zajęcia są pretekstem do tego, by ruszyć się z domu. I ze skamieliny kanapowej stać się aktywnym i świadomym użytkownikiem życia.

Przystanek nr 3: „Efekt końcowy."

Warsztaty zazwyczaj dążą do tego, by stworzyć spektakl i pokazać go publiczności. Spokojnie! Nie uciekajcie! To ma zapobiegać tworzeniu sztuki dla sztuki. I dodatkowo stanowi element motywujący do pracy nad sobą i przydzieloną rolą. Dużym plusem jest to, że nie ma ściśle określonego terminu wystawienia spektaklu, etiudy itp. Sponsor nie grozi, że przestanie sponsorować. Publiczność nie zwraca biletów, a aktorzy mają czas by się spokojnie przygotować. Bez presji. Dzięki temu, że NIE MUSISZ, zaczynasz CHCIEĆ. Być może chodzi o to, by „kochać sztukę w sobie, a nie siebie w sztuce"?

Aleksandra Gracel
Arsharter - Siła Ludzkiego Talentu
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb