Różowe zimowe wspomnienie
   

Już wkrótce, bo w nocy z 18 na 19 czerwca, czeka nas kolejna impreza z cyklu Krakowskich Nocy. Będzie to piąta już edycja Nocy Teatrów. Przypomina mi się spektakl, który narobił nieco szumu w ubiegłym roku.

Niestety z powodu zimowego paraliżu komunikacyjnego spóźniłem się co najmniej piętnaście minut. Początkowo miałem wrażenie, że nic nie straciłem, a widowisko z założena humorystyczne nie bardzo mnie bawiło.

"Różowe Konie – Rewia Kieszonkowa" nie jest sztuką teatralną. To w dużej mierze show jednej osoby – Aldony Jankowskiej, znanej szerzej z parodiowania między innymi Hanny Gronkiewicz-Waltz, Zyty Gilowskiej czy Danuty Hojarskiej u Szymona Majewskiego. Pomaga jej para tancerzy, których występy są przerywnikami jej części. Całość obraca się wokół tematu małżeństwa, ślubów, a także... pogrzebów. Jankowska głównie stoi przed mikrofonem, na wzór amerykańskiego stand-up, starając się bawić publikę, nierzadko nawiązując z nią kontakt. Trzeba przyznać, że pomimo, iż szczerze powiedziawszy, nie każdy jej żart do mnie trafiał, to zawarte w nich błyskotliwe obserwacje otaczającego nas świata są uderzająca prawdziwe. Oprócz opowiadania historii i wczuwania się w różnych bohaterów, pani Aldonie zdarza się też śpiewać. I to nadzwyczaj dobrze! Najbardziej zapamiętałem jednak z przedstawienia przerywniki, którymi były występy taneczne. Para radziła sobie wyśmienicie w różnych technikach o stylach od tańca towarzyskiego po nowoczesny.

Scenografii praktycznie nie było. Nie przypominam sobie też oryginalnej ścieżki dźwiękowej, bo też nie była potrzebna. Utwory w wykonaniu Jankowskiej były jednak naprawdę niezłe, a muzyka towarzysząca tańcom odpowiednio dobrana.

Ciekawe były kostiumy prowadzącej. Niektóre ekstrawaganckie, niektóre oryginalnością przywodzące na myśl (choć nie wiem czy to było bezpośrednim zamiarem jej specjalistki od garderoby) stroje Lady Gagi, a niektóre po prostu zabawne. Nie wiem czy to dobrze świadczy o przedstawieniu, jeśli najbardziej podobały mi się w nim taneczne przerywniki... Nie przesadzajmy jednak z krytycyzmem. Żarty były zróżnicowane i dobrane tak, aby każdy znalazł coś dla siebie. Nie był to dla mnie śmiech do łez, ale uśmiech - w mniejszym lub większym stopniu - towarzyszył mi przez obie cześci spektaklu.

Dawid Raźny
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb