Czarnoksiężnik z krainy Oz
Początek marca to szczególna data dla Teatru im. Juliusza Słowackiego. Właśnie odbywa się tu czwarta próba generalna, a ja wraz z klasą mam przyjemność podglądać spektakl w momencie ostatniego szlifu. Zasiadamy w ostatnich rzędach i przenosimy się w odległy świat... wyobraźni i sztuki...
Fabuła
Główna bohaterka - Dorotka - wraz z wujostwem i pieskiem Toto mieszka w Kansas. Któregoś dnia straszna wichura porywa jej domek. Niesiona tornadem dziewczynka trafia w świat rządzony przez czarnoksiężnika Oza. Przypadkiem domek Dorotki niesiony przez żywioł przygniata okrutną czarownicę ze wschodu - zostają po niej tylko zaczarowane pantofelki. Dorotka wkłada je i rusza w daleka podróż - do potężnego czarnoksiężnika Oza. Tylko on może sprawić, by wróciła do domu. Podczas podróży dziewczynka spotyka Stracha na Wróble, Drwala i Lwa. Każdy z jej towarzyszy też pragnie poprosić Oza o coś wielkiego. O takie wydaje się proste „rzeczy": o rozum, o serce i o odwagę....
Reszta
Sposób, w jaki została przedstawiona fabuła bajki, jest po prostu świetny. Mnie osobiście urzekła scenografia - pełna kolorów, żywa, pomysłowa. Takiej jeszcze nie widziałam. Zaprojektowała ją Julia Skrzynecka. Ogromnym plusem przedstawienia jest też muzyka- piękna, miejscami smutna. Warto zauważyć, że stworzył ją sam Grzegorz Turnau. Cały spektakl wydaje się wesoły, lecz nie możemy zapomnieć, że Dorotka chce wrócić do domu. Być może dlatego niektóre fragmenty muzyki kreują nastrój smutku, nostalgii...
Naturalnie trzeba pamiętać o wspaniałych kreacjach aktorskich. Naprawdę wspaniałych! Strach Na Wróble, w scenicznej interpretacji Błażeja Wójcika, to pokraczny, szukający rozumu jegomość, który przyciąga publiczność nie tylko świetnie zagranym ruchem (postać wydaje się nie mieć kręgosłupa), ale i emanującym od niego ciepłem, podkreślonym przez troskę o małą, rezolutną dziewczynkę. Za to zabawny i strachliwy król zwierząt - Lew (w tę rolę wcielił się Wojciech Skibiński) wywoływał salwy śmiechu, lub na twarzach „doroślejszej" publiczności - pogodny uśmiech. Wreszcie Drwal, który wywarł na mnie największe wrażenie: odważny i rozumny, ale bez serca, zimny. Odegrany wzruszająco przez Rafała Dziwisza, znalazł ostatecznie poszukiwany skarb, co zabawnie podkreślono na scenie-oto skrzyneczka na sercu otwiera się i rodzi się w niej serce. A sama Dorotka wypadła rewelacyjnie: dynamiczna, wesoła, w niektórych momentach smutna, wyważona- niełatwe to zadanie dla małej aktorki Emilki Kalarus.
Obsada, scenografia, muzyka- udane! Dla mnie spektakl nie ma ani jednej słabej strony. Z pewnością będzie się cieszyć powodzeniem wśród najmłodszych widzów i dorosłych. Pomimo tego, że trwa dwie godziny, nie widziałam ani jednego znudzonego dziecka. Wielkie brawa dla reżysera Jarosława Kiliana, który podjął się adaptacji teatralnej książki L.F. Bauma. Wychodząc z teatru byłam napełniona optymizmem, nadzieją... Cóż ma w sobie ta bajka, że porywa całą publiczność?
Marta J.Podławek