Teoretycznie Przystanek Woodstock trwa trzy dni. Jednak słynne Kostrzyńskie pole zapełnia się stopniowo namiotami już tydzień wcześniej. Wtedy muzyka nigdy nie cichnie, a zabawa trwa od rana do rana. Tutaj mało kto śpi. Co robić? Wybór jest duży. Oprócz sceny głównej jest scena folkowa, scena w Pokojowej Wiosce Kryszny, a także mała scena w Wiosce Piwnej. Chętni mogą odnaleźć namioty Akademii Sztuk Przepięknych, miejsca spotkań i rozmów, gdzie w tym roku gościli m.in. Michał Ogórek, Marek Kondrat, Andrzej Wajda, Jerzy Buzek czy Marek Niedźwiecki. Tutaj też można zapisać się na warsztaty trwające przez cały festiwal.
Jednak Przystanek Woodstock kojarzony jest przede wszystkim z muzyką. Tej nie brakuje, zwłaszcza na scenie głównej. Festiwal rozpoczął występ Eweliny Flinty, która jak zwykle pokazała klasę swoim mocnym głosem. Kolejny zagrał jeszcze mało znany zespół Łąki Łan, którego koncert był równie dobry. Zaraz po dwudziestej, na scenę weszło Papa Roach, uważane za gwiazdę główną tegorocznego Przystanku. Tłumy pod sceną i na całym polu oraz pogo w rytmie szeroko pojętego rocka. Zdecydowanie był to największy i najbardziej efektowny koncert festiwalu. Zaraz po nim, na scenę weszła Justyna Steczkowska. Atmosfera nieco ucichła. Potem znów zrobiło się goręcej przy angielskim skrzypku zakochanym od dawna w Polsce - Nigelu Kennedym. Na zakończenie pierwszego dnia zagrał polski zespół Lao Che.
Kiedy około drugiej w nocy koncerty dobiegały końca, ludzie spod sceny masowo atakowali Wioskę Piwną. Tam, pod małą sceną większość bawiła się do rana w rytmach rocka i reggae. Poranne wracanie do namiotów przy wschodzącym słońcu, kiedy już od siódmej ustawiały się kolejki do pryszniców i umywalni ma swój klimat. Nie było łatwo się umyć, dlatego większość korzystała jedynie z tak zwanego grzybka koło sceny głównej i otaczającego go ‘błotka'. Taka kąpiel w upalne dni, to historia Przystanku.
Drugiego dnia na scenie głównej nie było już tak emocjonująco jak dzień wcześniej. Jednak warto było przyjść chociażby na znany wszystkim zespół reggae - Maleo Reggae Rockers, czy Girl In a Coma lub Life of Agony. Na scenie w Pokojowej Wiosce Kryszny wystąpił już tradycyjnie, jak co roku zespół GAGA Zielone Żabki. Niestety minusem było to, że koncert odbywał się pod namiotem, gdzie było zbyt duszno i tłoczno. Jednak sam występ, jak zawsze, należał do udanych.
Jednym z lepszych wykonawców w niedzielę był, póki co też mało znany polski zespół - Ziggie Piggie. Podczas koncertów dookoła sceny głównej jeździł wóz strażacki, polewający wszystkich zimną wodą, co było idealnym orzeźwieniem w panujące przez cały Przystanek upały. Jednak wracając do koncertów, niesamowite wrażenie zrobił na wszystkich Jelonek, laureat Złotego Bączka, grający na samym finale. Skrzypce w rockowym brzmieniu sprawiły, że tłum pod sceną bawił się świetnie, a Jelonek zmuszony był bisować. Zagrał dwa znane kawałki BaRock i Akka.
Po koncercie i oficjalnym zakończeniu Przystanku Woodstock ludzie zaczęli się rozchodzić, część do pakowania, by zdążyć na poranny pociąg, a część tradycyjnie do Wioski Piwnej. Część osób została jeszcze kilka dni, jednak część wyjechała. Na Kostrzyńskich polach znów zrobiło się cicho i pusto, pozostały jedynie miliony śmieci. Zastanawiamy się ze znajomymi, co tu się dzieje jak nie ma festiwalu. Ktoś nam odpowiada: „Jak to co? Sprzątają na następny Woodstock!".
Poznałam wspaniałych ludzi. Tu wszyscy są otwarci, podchodzą do siebie, rozmawiają. Tu każdy znajdzie dla siebie miejsce, to właśnie jest cechą charakterystyczną Przystanku. I mimo podzielonych opinii na ten temat, jest tu całkiem bezpiecznie, wszyscy się szanują i dobrze bawią. Ci, którzy mają 15 lat i ci, którzy mają pond 50 lat. Jest atmosfera, jakiej nie ma na żadnym innym festiwalu, jest magicznie.
Teraz pozostaje mi tylko czekać. Czekać na kolejny Przystanek Woodstock. Bo kto raz pozna to miejsce, będzie przyjeżdżał tu co rok.
Strona Przystanku Woodstock: http://wosp.org.pl/woodstock
Joanna Broniewska
Śmigło