Vixen, czyli Darek Szlagor jest raperem pochodzącym z Czańca. Z pozoru jest to tylko młody mężczyzna studiujący socjologię, jednakże gdy dostaje w rękę mikrofon możemy wsłuchiwać się w nietuzinkowe słowa pełne różnych przesłań, wydobywających się z jego ust. Swoje konto muzyczne wypełnione ma ciekawymi krążkami, które można odsłuchać na jego stronie http://www.myspace.com/vixpoland .
Czy jako raper ma duszę osoby mocno stąpającej po ziemi czy może rozmarzonego romantyka? O tym przekonajcie się sami.
Luiza: Na dobry początek, skąd wzięła się Twoja ksywa Vixen? Jak mi wiadomo Vixen to dobra japońska firma produkująca sprzęt do obserwacji astronomicznych.
Vixen: Tak, jest to firma zajmująca się teleskopami. Po niemiecku to masturbacja, po angielsku lisica, ale wzięło się to ogólnie z tego, że jak byłem mały (dalej jestem mały), ale jak miałem może z 12, 11 lat, to grałem w pewną grę i ostatni boss w tej grze, nazywał się Vixen. Zawsze go nie mogłem przejść i stąd się wzięła ksywka.
L: Swoją przygodę z nagrywaniem zacząłeś bardzo wcześnie. Nie przeszkadzało Ci to w nauce, czy skupiłeś się głównie na tym zajęciu?
V: Nie, nigdy nie miałem jakiś problemów, nigdy nie zostałem w klasie ani nie miałem tragicznych średnich. Wszystko dało się powiązać. Myślę, że w pewnym stopniu człowiek, jeżeli ma pewną motywacje do robienia czegoś co naprawdę kocha, to wszystko poświęci dla tej rzeczy, ale również będzie umiał pogodzić ją z pozostałymi obowiązkami.
L: Masz jakieś plany na przyszłość po skończeniu studiów?
V: Hmm... Wiesz co, w przyszłość za bardzo nie wybiegam, bo u mnie ogranicza się ona do tygodnia. Wiem co będę robił w następny weekend lub za dwa tygodnie. Na pewno chciałbym rozwijać się na płaszczyźnie, w której działam i na tym mi zależy najbardziej.
L: Uważasz, że można rozwiązywać konflikty za pomocą nagrań?
V: Czasami ludzie nie mają możliwości, nie mają odwagi lub nie są w stanie powiedzieć komuś czegoś prosto w oczy i rozwiązują problem za pomocą nagrania. Często jest tak, że ludzie którzy prowadzą ze sobą ‘beef ‘ [rodzaj kontrataku w raperskiej bitwie na słowa] boją się swojego zdania, które wypowiedzieli w kawałku. Więc prowadząc taki konflikt trzeba być w pełni odpowiedzialnym za swoje słowa i stawać za nimi, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
L: Rozwiązywałeś już kiedyś taki konflikt?
V: Nie, nie. Wydaje mi się, że jest mi to póki co niepotrzebne. Wiesz to jest tak, np. grasz w piłkę po to żeby wygrać, masz sędziego, jest koniec meczu. Wynik 2:1 i wiadomo kto wygrał, kto przegrał. W ‘beefie' tak nie jest, bo oceniają go ludzie. Zawsze znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że tamten ‘diss' był lepszy itd. Praktycznie nie ma zwycięstw w tych ‘beefach', tylko ktoś na przykład zyskał odbiorców przez to, że ktoś go tam pojechał od ku** i tak dalej.
L: Masz jakiś sposób na wenę?
V: Hmm, różnie. Raz wschód słońca, raz słuchając muzyki, oglądając filmy, spotykając się z ludźmi, rozmawiając z nimi. To jest takie coś ... hmm, nie umiem tego dokładnie opisać . To przychodzi nagle. Raz miałem taki przypadek, że cały numer powstał gdy wracałem z kościoła. Szedłem i nagle naszła mnie wena. Wróciłem do domu i powstał bit razem z tekstem...
L: Odkąd znalazłeś się w świecie hip-hopu zmieniłeś swoje nastawienie do ludzi czy ciągle jest constans?
V: Hmm. Jeżeli chodzi o poglądy i tego typu sprawy to wydaje mi się, że jest to naturalna kolej rzeczy. Jeżeli ktoś się nie rozwija i nie poszerza swojich horyzontów, to chyba coś jest nie tak.
L: Jak to było kiedyś, a jak jest dziś? Widzisz kontrast?
V: Zmiana jest na pewno. Wcześniej myślałem, że ludzie knują za plecami więcej, byłem bardziej podejrzliwy. Dziś jestem bardziej otwarty. Czasem są też tacy ludzie, którzy np. wykorzystują wiedzę na twój temat po to, by Cię ocenić przy innych znajomych, ale mimo wszystko staram się ludziom w jakimś stopniu ufać.
L: Kogo szanujesz w świecie hip-hopu? Masz jakieś wzorce?
V: Jest może kilku takich, ale nie chciałbym tak mówić, żeby potem nie było, że się komuś podlizuję
[Towarzyszący przy wywiadzie Grzegorz Noszczyk]:A może jakiś amerykański raper oprócz polskiego?
V. Ze Stanów na pewno Eminem. Jego nowa płyta bardzo mi się podoba. Jest naprawdę zaje*****. Można się zastanowić nad sobą. Szanuję go oczywiście za muzykę, nie za to jakim jest człowiekiem. Poza tym Eldo, Ostrego... Ostatnio mam w ogóle taki okres, że się bardziej zastanawiam nad sobą i muzyka mi pomaga. Lubię czasami siąść i pomyśleć nad swoją osobą. Otworzyć się na siebie.
L: Lubisz pomagać ludziom? W swoim repertuarze ciągle powtarzasz, że nie chcesz zawieść ludzi.
V: Nie chcę zawieść ludzi, ale też można to odebrać inaczej. Wiesz pomoc a chęć spełnienia oczekiwania ludzi to dwie różne rzeczy. Ludzie mogą na przykład cały czas oczekiwać, żebyś zabawiała towarzystwo, była śmieszna i miała coś do powiedzenia. Mi się wydaję, że czasami mogę zawodzić pod tym względem, bo wiadome jest, że to wszystko zależy od nastawienia. Nikt nie ma wpływu na moje nastawienie i na to, jaki mam dzień. Wiem, że jeżeli byłby kawałek do którego pisałbym nie swoje emocje to byłby to numer nieprawdziwy i przysłaniałby to, co chcę powiedzieć naprawdę.
G: Czy ciężko jest nawiązać współpracę z Vixenem?
V: Zależy od dnia. Nie, no żartuję <śmiech>. Wydaje mi się, że nie. Ale też nie mam na tyle czasu, żeby współpracować z wszystkimi, aczkolwiek nie chciałbym, żeby było tak, że się zamykam. Jak się zamykasz na takie sytuacje, to z czasem przestają cię lubić. Nie jest tak, że zależy mi nie wiadomo jak na opinii ludzi z branży, czy nie branży, ale wiadomo, że reputacja jest ważna. Jeżeli ją tracisz, to tracisz wszystko. Trzeba starać się więc, aby została wybudowana podczas kariery jak najlepsza i starać się jak najdłużej ją utrzymać. Jednak nigdy kosztem swojej prawdziwości.
L: Uważasz się za typ romantyka? Bo słuchając Twoich piosenek można Cię w taki sposób odebrać.
V: Tak. Jeb*** romantyk.
L: A jak ma się taki typ romantyka w świecie hip-hopu? Bo zazwyczaj jest tak, że wszyscy rapują o imprezach, panienkach, kasie itd.
V: To zależy od artysty. Zresztą na wszystko jest miejsce.
L: Przeszkadza Ci to w życiu?
V: Przeszkadza, bo w różne sprawy codzienne strasznie się angażuję. To mi czasami sprawia problem. Wiem, że (tak jak w numerze) pewnie gdybym był jak kamień, byłoby łatwiej, ale znowu nie byłoby takich emocjonalnych numerów i z tego też zdaje sobie sprawę.
L: Masz swoje ideologie?
V: Moja ideologia to wahanie się... Wahanie się pomiędzy rozumem a sercem. By albo postępować zgodnie z rozumem albo zgodnie z sercem. Czasami się chciałoby mieć wszystko pod kontrolą. Serce pokazuje drogi, których rozum w ogóle nie toleruje i dla mnie to jest fajne.
L: W swoim kawałku "Wiem czego chcecie" potraktowałeś dziewczyny powierzchownie, stwierdziłeś, że liczy się dla nich tylko kasa. Czy tak naprawdę uważasz?
V: Nie, to był taki okres akurat, w którym miałem problemy. Zapomniałem już nawet o tym. Wkur***** się wtedy i powstał ten utwór. Takie kawałki też będą pewnie wychodzić, bo nie mogę iść cały czas jedną dróżką, muszą być jakieś odskoki od normy, żeby nie popaść w monotonię.
G: Jak nawiązałeś współpracę z Peją?
V: Hmm ...Odezwał się do mnie administrator strony http://www.poznański rap.com, zaproponował, że podeślę płytę z bitami Ryśkowi. Tak też zrobił i po pewnym czasie odezwał się Rychu. Tak się zaczęło. Wybrał tam wtedy bit na płytę „Styl życia gnoja" i to był początek naszej współpracy, która trwa do dzisiaj i ma się dobrze.
G: Cieszyłeś się z tego?
V: Pewnie, że się cieszyłem, w końcu słuchałem jego utworów przez długi czas i szanowałem go jako rapera, było to pewnego rodzaju spełnienie jednego z celów wyznaczonych sobie lata temu. Mam ich jeszcze naprawdę sporo, więc dużo pracy jeszcze mnie czeka.
Wywiad był przeprowadzany przez Luizę Matybę w czerwcu podczas ostatniego koncertu zorganizowanego przez Młodzieżową Akademę Hip-hopu w Trzebinii.
Luiza Matyba