Kwiaty we włosach
   

Początki

Jest początek 1967 roku. Wyrzucony z Harvardu, Timothy Leary podczas swojego wykładu na Pierwszym Światowym Połączeniu Człowieka w San Francisco zapowiada nadejście zupełnie innej epoki. Epoki opierającej się na miłości i pokoju. Apeluje do młodzieży, by odrzucili ideologię pieniądza i ciągłego pędu do kariery. Propaguje hasła, które stały się później symbolami hippisów. Make love, not war, oznaczające "czyń miłość, nie wojnę" odnoszące się na początku głównie do wojny w Wietnamie. All people are one, czyli "wszyscy ludzie są jednością" mające być odniesieniem do wspólnego, a nie jednostkowego dobra. Oraz Drop out, będące częścią hasła Turn on, tune in, dropt out - "Włącz się, dostrój, odleć" nawiązywać miało do miękkich narkotyków, rozdawanych bezpłatnie na wystąpieniu. Leary propagował LSD oraz marihuanę jako środki "otwierające umysł" i "rozszerzające świadomość", nie przewidział jednak, że to czym zaczął tworzyć ruch hippisowski już za kilka lat go zupełnie zniszczy.

Już zaraz po wykładzie młodzi ludzie z San Francisco stworzyli grupę pierwszych hippisów. Zaczęły tworzyć się pierwsze hippisowskie zespoły. Określił się typ muzyki ruchu, a więc psychodeliczny rock. Zorganizowali hippisowski karnawał, a także pierwszy hippisowski festiwal muzyczny Montrey Pop w czerwcu tego samego roku, będący początkiem tzw. Lata miłości.

To właśnie muzyka stała się nieodzownym elementem w życiu hippisów. Organizowali oni coraz więcej rockowych festiwali muzycznych, które były zarazem miejscem ich spotkań i zlotów. Największym z nich był, i wciąż jest, Woodstock, którego hasłem zostało Peace, Love and Happiness ("Pokój, Miłość i Szczęście").  Zorganizowanie jego pierwszej edycji w 1969 roku było zdecydowanie apogeum muzycznym ówczesnych hippisów. Podczas trzech dni na scenie zagrały największe gwiazdy rocka. Ponad pół miliona ludzi przybyłych na festiwal pozytywnie zaskoczyło organizatorów oraz policję: nie odnotowano żadnej kradzieży, gwałtu czy rozboju, a więc hippisi obronili swoją ideologię.

Jednak skąd w takim razie określenie Dzieci Kwiatów?

Ideologia hippisów sięga do korzeni pacyfizmu oraz pokolenia beatników (nieformalny ruch buntowniczy sprzeciwiający się konsumpcyjnemu stylowi życia).  Ich założenia opierają się na dążeniu do pokoju, wolności, miłości oraz szacunku dla Matki Ziemi. W związku z tym ostatnim wykreował się charakterystyczny dla hippisów styl bycia. Luźne bluzki, sukienki, spódnice, wytarte dzwony, opaski na włosach, apaszki, a wszystko w kolorowe, kwieciste wzory. Do tego dochodziły ozdoby z drewna: zawieszki i bransoletki, a także naszywki w kształcie pacyfki. Wszystko wykonane własnoręcznie.

Brak butów, by nie deptać Matki Natury i kwiaty w długich włosach, będących oznaką buntu.

Życie bez stałego domu, wspólne komuny mieszkaniowe. Odrzucenie zwierzchności jakichkolwiek instytucji państwowych jak i kościelnych, a także najbardziej kojarzony z hippisami, wolny stosunek do seksu. Takie kryteria moralne określały społeczność hippisowską jako jedną, wielką rodzinę, w której wszyscy byli braćmi i siostrami. Również dzieci były wspólne.

Niemal wszystkie zasady, a raczej wskazówki dotyczące życia (gdyż „zasadą jest brak zasad")  hippisi czerpali z Dezyderaty - poematu autorstwa Maksa Hermanna. Zawarte tam porady ukazywały jak powinno wyglądać życie w zgodzie z sobą i naturą.

Jednak czymś, co wyniszczało ruch hippisowski od środka były narkotyki. Mimo że już od początku istnienia kontrkultury obecne w niej były miękkie narkotyki, to dopiero w latach 70., kiedy wśród części hippisów popularna zrobiła się heroina i amfetamina, zaczęli oni być kojarzeni z narkomanami. Prawdziwe założenia ich ideologii były po woli zapominane. Na ulicach można było spotkać brudnych, umierających z przedawkowania narkotyków, ludzi. Stwarzali oni negatywny obraz hippisów, dlatego też kontrkultura ta zaczęła stopniowo zanikać i utrzymywać się jedynie w nielicznych okręgach.

Takie mniejszości istnieją na kontynencie amerykańskim do dziś, jednak są rzadko spotykane. Mimo to wciąż organizowane są liczne festiwale rockowe, będące zjazdami pozostałych hippisów. Należą do nich między innymi Rainbow Gathering, zorganizowany po raz pierwszy w 1972 roku. Każdego roku odbywa się on w innym parku narodowym Stanów Zjednoczonych. Jego "odmiany" organizowane są też w Europie oraz na całym świcie (World Rainbow Gathering - każdego roku w innym miejscu na kuli ziemskiej).

U nas

Hippisowskich festiwali nie brakuje także w Polsce. Z krótkimi przerwami od 1980 roku odbywa się Jarocin Festival, a także niezmiennie od siedemnastu lat zorganizowany przez Jurka Owsiaka Przystanek Woodstock, będący odzwierciedleniem prawdziwego Woodstocku. Na obydwa festiwale, w tym szczególnie na ten drugi, rok rocznie przybywają tysiące ludzi wierzących w hippisowskie ideały nie tylko z Polski, ale też z innych państw świata.

Jednak należy zaznaczyć, że historia hippisów nad Wisłą, różni się diametralnie od ich historii z południowej Kalifornii, czego powodem była różniąca się sytuacja polityczna. W Polsce, kraju w którym wolność słowa nie istniała, a represje spotykane były na każdym kroku, każdy bunt przeciw władzy i systemowi tłumiony był w fazach początkowych.

Już w 1967 roku tworzyli nieformalne, małe grupki. Na ich rozwój duży wpływ miała zachodnia muzyka, teksty piosenek obrazujące ich uczucia oraz prasa, w której ukazywały się nowinki na temat ruchu hippisowskiego na zachodzie. W młodych polskich hippisach pojawiła się nadzieja na wolność, dlatego ich głównym celem nie stał się bojkot wojny w Wietnamie, lecz ojkot ówczesnej władzy komunistycznej i tyrani ideologicznej. Wtedy też pojawił się Józef "Prorok" Pyrz, który wydał broszurkę „Jak stać się wolnym", w której zawarta była ideologia zachodnich hippisów lekko zmieniona pod kątem polskich warunków politycznych. Prorok zorganizował także pierwszą wspólnotę, na wzór której w większych miastach powstawały kolejne zgrupowania, wszystkie nieformalne. Jednak rozwój ruchu hippisowskiego nie następował w Polsce tak szybko jak w Ameryce. Grupy były niewielkie, liczyły  po około 30 osób. W trzy lata po pierwszych przejawach kontrkultury w naszym kraju hippisów wciąż nie było zbyt wielu, bo zaledwie 1.5 tysiąca. Część z nich mieszkała w tzw. hipchatach, polskich domach komunalnych, które mimo wszystko nie przypominały tych zza oceanu. Ciągłe nagonki milicji oraz trudne warunki sanitarne przyczyniły się do ich szybkiego upadku. Jednak polski ruch hippisowski wciąż dążył do rozszerzania swojej działalności. Organizowane były liczne zloty, które przetrwały wraz z całą kontrkulturą do dziś.

Były też rzeczy, których hippisi znad Wisły nie przejęli po swoich amerykańskich przodownikach. Nie zaakceptowali wolnego seksu, choć ich związki były luźne. Również jeżeli chodzi o narkotyki, nie nadużywali ich na tyle, by być z nimi kojarzonymi. Z początku jako "środki otwierające umysł" nieliczni polscy hippisi używali tri (środek do czyszczenia ubrań), fermetrazyny (środek na odchudzanie z dodatkiem amfetaminy), czy popularny kompot (wywar z maku). Wpływ na brak twardych narkotyków w środowisku Dzieci Kwiatów zdecydowanie miała sytuacja polityczna w Polsce. Zamknięte granice, stwarzały problem w sprowadzeniu do naszego kraju jakichkolwiek używek. Rarytasem była marihuana, od czasu do czasu przemycona do Polski. Dopiero pod koniec lat 80., w momencie otwarcia granic na zachód, wśród polskich hippisów pojawiła się heroina, amfetamina, oraz ogólno dostępna marihuana, haszysz i LSD.

Hippisowskie pielgrzymki

Jeszcze inną rzeczą różniącą hippisów znad Wisły od tych z Ameryki były poglądy na temat instytucji, w tym szczególnie kościelnych. W 1975 roku do ruchu dołączył ks. Andrzej Szpak, by w jego środku utworzyć środowisko chrześcijańskie. Na propozycję członków, w 1979 roku zorganizował pierwszą pielgrzymkę Młodzieży Różnych Dróg o określonych wcześniej zasadach. Od tego momentu, rok rocznie, organizowane są pielgrzymki "szpakowsko-hippisowskie" każdego lata startujące z innego miejsca w Polsce. Obecnie uczestniczą w nich nie tylko reprezentanci ruchu hippisowskiego, ale także podobnego ideologicznie ruchu rastafari, punki, a nawet ludzie nie przynależący do żadnej subkultury (podobną sytuację zaobserwować można na Przystanku Woodstock, gdzie w dzisiejszych czasach hippisi stanowią mniejszość, natomiast często spotykani są rastafarianie, metale, pacyfiści, czy też  punki).

Polska muzyka także starała się nadążyć za ideałami „amerykańskich braci". Jednym z pierwszych polskich zespołów hippisowskich był Osjan (później Maanam), a piosenki w stylu dzieci kwiatów śpiewały Czerwone gitary, Maryla Rodowicz, Marek Jackowski, czy Rysiek Riedel, wokalista Dżemu, określający się mianem "ostatniego hippisa".

Ważną cechą nie tylko muzyki, jak i całego ruchu hippisowskiego w Polsce jest fakt, iż nigdy nie zaniknął.

 

Joanna Broniewska
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb