Po setkach letnich festiwali muzycznych, dziesiątkach jesiennych tras koncertowych wszyscy oczekiwali odpoczynku przed kolejnym wiosennym koncertowym boomem. Jednak nie w tym roku. Bowiem tej zimy sezon ogórkowy wśród wydarzeń muzycznych nie tylko w Krakowie, ale w całej Polsce obszedł się wyjątkowo skromnie.
Wyplakatowane na kolorowo miasto krzyczy z każdego słupa, z każdej tablicy: Kazik, HEY, Jelonek. Piątek, poniedziałek, środa. Nie krzyczy jednego: Pidżama Porno zagra w Spodku. Nie ma plakatów. Wydarzenia nie widać. Wiedzą zainteresowani. Ci sami, którzy wiedzą, że Pidżama nie gra już tak o: po jednym koncercie na wiosnę i na jesień w każdym dużym mieście.
Rok 2007. Kultowy, będący ogromną częścią polskiej muzyki rockowej zespół Pidżama Porno bezterminowo zawiesza swoją działalność. Dwadzieścia lat na scenie. Dwadzieścia lat na dziesięciu albumach, na tysiącach koncertów. Nazywani polskimi prekursorami punk rocka. Zdebiutowali na festiwalu w Jarocinie. Nic więc dziwnego, że właśnie tam też zagrali swój pierwszy koncert po zawieszeniu działalności. Był rok 2010.
Rok później zagrali w Łodzi.
Aż przyszła zima; zima, która nie chciała odpuścić nie tylko mrozów, ale i koncertów. W Internecie pojawiły się informacje o reaktywacji festiwalu Odjazdy w katowickim Spodku. Nie byle jakiej reaktywacji; lista wykonawców, począwszy od Armi, zespołów Acid Drinkers, Cool Kids Of Death, przez Koniec Świata i Hey prowadziła prosto do gwiazdy wieczoru - Pidżamy.
Rzeczywiście, tutaj nie trzeba było plakatów. Bez nich - bez tej zbędnej w tym przypadku reklamy - problemy z biletami pojawiały się już trzy tygodnie przed koncertem. Tłumy zjechały się z całej Polski: spotkałam ludzi z Olsztyna, Szczecina, Gdańska, Warszawy, Rzeszowa, Wrocławia... i byłam i ja, reprezentantka Krakowa ze swoimi znajomymi. Spodek był pełen.
90 minut pod samą sceną, skacząc i śpiewając razem z Grabażem najlepsze kawałki jego dwudziestoletniego dorobku. Nie zabrakło Twojej generacji, Bułgarskiego centrum ani Balu u senatora. Nie zabrakło też Pryszczy, w których zmiany w słowach przypomniały, że nie ma już Pidżamy takiej jak dawniej (mieszkałem w bardzo długim bloku zamiast mieszkam). Jest historią, której czas nakazał pozostać historią, a nie wciąż dopowiadanym wydarzeniem.
Dlatego warto było wrócić z podeptanymi butami. Warto było spędzić noc na zimnym dworcu w Katowicach w oczekiwaniu na pierwszy pociąg do Krakowa. Było warto...
Ach co za dzień
Dzień w którym grzeszą nawet anioły
I nawet niebo
wydaje się być tak niedaleko
Joanna Broniewska