Mroczne fantazje Kanyego Westa
   

Kanye West jest postacią co najmniej interesującą. Odnaleziony przez Jaya-Z skończył produkując jego płyty. Znany jest zarówno jako producent właśnie, jak i raper. W tym pierwszym przywrócił modę na samplowanie, a w tym drugim poszerzył granicę, nagminnie stosując auto-tune i popisując się wariacjami wokalnymi tworząc niekiedy utwory, którym bliżej do czystej elektroniki niż hip-hopu. Nie jest znany z gangsterskiej, biednej przeszłości, za to prędzej jako kreator mody (paskowe okulary, pierwszy raz użyte w teledysku do "Stronger") i artysta otwarty na różne style muzyczne. Jego produkcje coverowało 30 Seconds To Mars, a w końcu zaprosiło go do nagrania wspólnego utworu, a sam Kanye na swoje płyty zaprasza artystów od Chrisa Martina z Coldplay przez wszystkie możliwe gwiazdy rapu do Eltona Johna, wciąż jednak samplując klasyki elektroniki w stylu Daft Punk. Jego najnowsza płyta to album bardzo ambitny. Zanosi się, że tak jak wcześniej już Kanyeowi na koncertach towarzyszyły skrzypaczki, tak teraz dojdzie cała orkiestra symfoniczna i... baletnice. Rojąca się od gości, zawierająca i czysto rapowe, całkowicie zrywające z auto-tune'owym elektroniczym Kanyem i spokojniejsze, bardziej złożone muzycznie produkcje z partiami wokalnymi, "My Beautiful Dark Twisted Fantasy" jest płytą z całą pewnością udaną. Ale przejrzyjmy tracklistę po kolei.

Utwór po utworze

Płytę otwiera będące dobrą zapowiedzią klimatu reszty Dark Fantasy, z podniosłym, chórkowym refrenem połaczonym z rapowymi zwrotkami. Dalej następuje Gorgeous, w którym głównym komponentem podkładu jest bluesowa gitara elektryczna, a Kid Cudi śpiewa refren dobrze pasujący do zwrotek Kanyego. No i Power – pierwszy singiel z płyty, mocny, dość agresywny rap - nie sposób nie poczuć tego rytmu. W końcu czas na przyszły hit na wszystkich możliwych listach przebojów – podniosłe All of the Lights; napakowany gwiazdami od Rihanny po Eltona Johna, poprzedzony pięknym, symfonicznym wprowadzeniem (Interlude) to utwór, w gatunku perfekcyjny. Lekki spadek na odpoczynek w pompatyczności następuje w Monster, So Appalled i Devil in a New Dress, które są powrotem do czystszego, bardziej old-choolowego rapu, wciąż nie stroniąc od gości z Jayem-Z i Nicki Minaj na czele. Powrót na szczyt Kanye pokazuje jednak w Runaway, bedącym według mnie najlepszym utworem albumu. Bardzo eksperymentalny, bo w dużej mierze śpiewany przez Kanyego, z pięknym klawiszowo-smyczkowym podkładem utwór jest prawdziwą perełką, nie tylko tej płyty i nie tylko twórczości artysty. Następnie znów mniej odstający, ale wcale nie zły, rapowy Hell of a Life, by powrócić do pianina z Johnem Legend na mikrofonie w Blame Game. Na koniec utworu niespodzianka w postaci nagrania wyrazu zachwytu nad albumem, znanego aktora i komika Chrisa Rocka. Album podsumowuje mocno elektroniczne Lost in the World, którego refren wydaje się zajmować 80% piosenki oraz przemówienie na temat życia w Ameryce nałożone na bit z poprzednika – Who Will Survive In America.

Teksty

Jeśli chodzi o warstwę tekstową to album jest dobrze napisany, niekiedy szkoda jednak, że do tak dobrej muzyki nie było lepszej tematyki. Wtedy warto się jednak zastanawić, czy ta pozornie banalna piosenka nie jest znów (jak było w przypadku jednego z większych hitów artysty – Homecoming) jedną wielką metaforą. W skrócie tematykę dobrze streszcza tytuł albumu bo jest to zbiór różnych dziwnych fantazji, lęków i pytań artystyo władzę, przez miejsce we świecie, poprzez sztandarowe dla niego samouwielbienie po relacje damsko-męskie. Teksty nie stronią od wulgaryzmów i to nieco razi w kontraście z jawnym, jak rzadko w showbiznesie, głoszeniem swej chrześcijańskiej wiary przez artystę. Wciąż jednak na tle monotematycznych raperów w stylu 50 Centa, teksty Kanyego są o tyle półek wyżej, że drabina strażacka by mogła nie starczyć.

* * *

Podsumowując My Beautiful Dark Twisted Fantasy to osiągnięcie nie tylko w karierze Kanyego "Yeezy'ego" Westa, nie tylko w dziedzinie hip-hopu w którym zaczyna niemal nowy rozdział, ale i w dziedzinie muzyki. To zestaw zawierający utwory mocniejsze i słabsze, zawsze jednak dopracowane do perfekcji i czymś się ponad przeciętność wybijające. Nie ma tu zapychaczy tekstowych czy muzycznych, a niektóre utwory zasługują na przejście do klasyki, nie tylko gatunku, i szczerze im tego życzę.

Wisienka na torcie

Wszystkim fanom albumu (i antyfanom również) polecam tylko oglądnięcie jeszcze nieco ponad półgodzinnego, wyreżyserowanego przez samego artystę, widowiskowego filmu krótkometrażowego z muzyką z albumu - Runaway. Może pomoże on Wam w jego interpretacji, jako całośći, a może nie, na pewno jednak jest to okazja do ponownego przesłuchania porcji dobrej muzyki w połączeniu z naprawdę ładnymi obrazami. Bo słynna już scena z baletem do Runaway to mistrzowstwo; I kolejny tylko już dowód na to, że czy przeciwnicy chcą czy nie chcą, Kanye West tworzy coś więcej niż muzykę. On tworzy sztukę.

Dawid Raźny
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb