Błękitna, droga suknia i buty z najnowszej kolekcji. Najszlachetniejsze kamienie w naszyjniku warte więcej niż niejeden dom błyszczą na jasnej skórze. Tłum tylko się wpatruje. Po schodach wolno idzie drobna postać. Skupia na sobie uwagę gdziekolwiek się pojawi. Nie trzeba jej przedstawiać. Jedyne pytanie, to jaki będzie następny skandal z jej udziałem. Jest gwiazdą, celebrytką. Proszę państwa- oto ona. Maria Antonina.
Zaskoczeni? Myśleliście o kimś innym? Bardziej… współczesnym? To mogła być Doda, Paris Hilton lub inne znane nazwisko. Co więc łączy Marię Antoninę z gwiazdami naszych czasów? Zaskakująco wiele. A różnica wieku to jakieś 250 lat, przepaść. Komórki, galerie handlowe, McDonald’s, podróże w kosmos, iPod.
Kiedy poznaje ją świat, ma 14 lat. Drobna blondynka z szanowanej rodziny, dziedziczka. Zupełnie jak panna Hilton. Wychodzi za mąż za Ludwika XVI, dwa lata starszego od siebie. Łączą w ten sposób dwie ogromnie wpływowe rodziny królewskie - austriacką i francuską. Oboje żyją w bogactwie, mają wszystko czego zapragną. Mają czas na zabawę i przyjemności, a Maria Antonina pokochała je chyba bardziej niż Ludwika. Jest tylko nastolatką. Kocha ubrania i buty. Zamawia je u najlepszych. Szyje z najdroższych materiałów. Lansuje trendy. Ma to szczęście, że nikt nie zjedzie jej na Pudelku, bo ciężko o paparazzi.
Beztroską ręką wydaje królewską fortunę. Organizuje imprezy w Wersalu, z najlepszymi atrakcjami. Tłumy gości, góry słodyczy, morze szampana. Znamy przecież te historie z okładek Guardiana, Spiegla czy polskiego Faktu. Czy nie właśnie z tego słyną modelki, aktorki i panie „znane z tego, że są znane”? Wpadła dokładnie w tą samą pułapkę, w którą wpadają gwiazdy dzisiaj. Chęci posiadania, nudy, nadmiaru pieniędzy i możliwości.
To nie one są prekursorkami takiego stylu życia. Nastawionego na czerpanie z życia, zabawę, szaleństwo. Wiele lat temu pokochała go Maria Antonina. Nie mogła co prawda wypromować swojej linii ubrań czy kosmetyków. Nie wzięła udziału w BigBrotherze, nie tańczyła na lodzie ani nie wyszła w dresie do Starbucksa. Nie miała fanpage’a na facebooku. Mimo to mogła wszystko. Wzbudzała kontrowersje i skandale, zachowywała się według własnych reguł i upodobań. Otaczała się rzeszą ludzi, którzy ją podziwiali, choć pewnie też zazdrościli. Ale przyjaźń z kimś takim to prestiż. Szansa. Miała więc swoich fanów, ale i przeciwników. Nienawidzona i kochana równocześnie. Jak rasowa sława. Nie miała za to stylistki i speca od PR’u. Ale tak naprawdę nie musiała przejmować się wizerunkiem. Była królową.
Czy nie podobnie myśli dzisiaj Paris Hilton? Nie ona jedna miała szansę na sławę. Blondynek w Stanach nie brakuje. Ale nie musi dbać o wizerunek. To skandale przyniosły jej sławę. Niepokorne zachowania. Wytrwale pracowała na to by cały świat przestał kojarzyć słowo „Paris” z Francją. Doda i jej niewyparzony język mogą co najwyżej się uczyć od francuskiej królowej. Hasło „Niech jedzą ciastka” na wiadomość o tym, że ludzie nie mają chleba, wywołało większą burze niż wszystkie współczesne skandale razem wzięte. Zarówno Marię Antoninę jak i Britney, Kate Moss, Dodę, Lady Gagę znamy z tego samego. Czy z jakiś konkretnych zasług? Wiemy kim są, ale pamiętamy raczej, która i ile zaćpała, gdzie zrobiła imprezę, kogo wyzywała, jaki ma dom. Pamiętamy sukienki jakie miały na sobie, ich ceny i inne „szmery, bajery, dzikie węże”.
Ostatecznie jednak królowa stała się kozłem ofiarnym dla zwykłego francuskiego ludu. Otoczona bogactwem, przepychem i klejnotami była przeciwieństwem zwykłego człowieka. Na niekorzyść działały jej liczne zdrady, niepopularne decyzje, trwonienie majątku i skłonność do hazardu. Plotki zniszczyły jej życie. W wieku 44 lat ścięto ją publicznie. Ją- pierwszą "celebrity".
Niech stanie się przestrogą dla dzisiejszych gwiazd zakochanych w luksusie, bo choć nie używamy już gilotyn, to publiczne egzekucje wciąż należą do ulubionej rozrywki popkultury. A gilotyn jest teraz o wiele więcej niż w czasie rewolucji francuskiej.
Aneta Zając