Tygrysie Wzgórza
   

Indie  – kraj sandałowców i hebanów i aromatyczną herbatą, kraina bóstw, świątyń, przepowiedni, duchów umarłych przodków i magicznych znaków. Południe kraju, mała zaciszna prowincja Coorg, skolonizowana przez Brytyjczyków, lecz trwająca obecnie w spokojnym letargu. Górzysty krajobraz o idealnym dla uprawy kawy klimacie, staje się świadkiem nostalgicznej sagi o ludziach prostych i dumnych, targanych namiętnościami i wystawianych przez los na okrutne próby. Jest schyłek XIX wieku, w rodzinie Naćimandów na świat przychodzi mała Dewi, wyczekana córka rodziców szóstki dzieci, z których dotąd przeżył tylko jeden chłopiec. Jej życie, zapowiedziane magicznym wydarzeniem, w przeczuciach matki będzie burzliwe i wyjątkowe – i faktycznie tak stanie się, gdy poznani w dzieciństwie dwaj chłopcy – z których jeden jest przyjacielem, drugi zaś obudzi w dojrzewającej dziewczynce kobietę, obdarzą ją gorącym uczuciem.  Miłość, w „Tygrysich Wzgórzach” pokazana jako jednocześnie destrukcyjne i twórcze uczucie, jest materią opowieści o losach dorosłej Dewi oraz jej rodu. Jedno zdarzenie z przeszłości unieszczęśliwi na wiele lat bohaterów  zamieszkujących tytułowe „Tygrysie Wzgórza”, którzy będą musieli podjąć walkę z przeznaczeniem, próbując odczarować swój los.


Przenosząc się w świat powieści debiutującej indyjskiej prozaiczki Sarity Mandanny dajemy się porwać klimatowi dusznych, zmysłowych Indii, ich bogatej kultury, egzotycznego folkloru i fascynujących wierzeń mieszkających tam ludzi. Dzieje Dewi są mocno osadzone w historycznym kontekście końca XI i początku XX wieku. Książka ani trochę nie jest pretensjonalna, wciąga od pierwszych po ostatnie strony, i choć wielowątkowa i pełna zwrotów akcja wymaga czujności podczas lektury, nie jest ona nużąca. Nie da jej się też jednoznacznie zakwalifikować jako wytwór w stylu Bollywood – momentami w swej materii jest krwista i dosadna, do bólu brutalna – także w zakresie języka. Mandanna, do niedawna jeszcze pracowniczka jednej z dużych korporacji w Los Angeles, z talentem rasowej literatki buduje postaci, psychologicznie pogłębia ich rysy rozsianymi po całej powieści wzmiankami o rożnych mniej istotnych dla akcji zdarzeniach. Sama pochodząc z opisanej przez siebie prowincji Coorg, dba o ich mocne osadzenie w kulturze miejsca, chociażby z lekkością wplatając smakowite wątki kulinarne. Język powieści oddziałuje na zmysły – nazwy kolorów, zapachów czy smaków, które wypełniają po brzegi warstwę opisową powieści musiały z pewnością być nie lada wyzwaniem dla tłumaczki wydania polskiego. Detale z indyjskiego świata – ślubne wisiory, papierosy z liści hebanowych, trawy o leczniczych właściwościach, tradycyjne gry indyjskich dzieci, elementy strojów czy rodzaje broni nazywane swoimi indyjskimi nazwami bogato inkrustują powieść. Doceniając ich rolę, wydawca zdecydował się na końcu książki zamieścić słownik – dzięki niemu nawet laik może sprawnie poruszać się po indyjskim świecie.


„Tygrysie wzgórza” - powieść zadziwiająco dojrzała, okazała się bestsellerem na całym świecie. Krytycy porównują ją do takich arcydzieł jak „Przeminęło z wiatrem” i „Wichrowe wzgórza”. Sama autorka pytając o te podobieństwa skromnie wskazuje na zbieżność epoki, w jakiej osadzone są losy bohaterów, wydaje się jednak, że chodzi o coś więcej. Dla mnie nicią łączącą powieść Mandanny z dziełami Mitchell i Bronte jest pełen nostalgii klimat, subtelne tło dla wydarzeń powodowanych przez targanych namiętnościami w gruncie rzeczy samotnych i nieszczęśliwych bohaterów.

Interaktywną prezentację na temat książki można zobaczyć tutaj.

Maja Dobkowska
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb