Rok 1940, zimne jesienne popołudnie. Dziesięcioletnia żydowska dziewczynka, Stella Müller, wraz z rodziną trafia do krakowskiego getta. Wokół smród, głód i wszy, ale rodzina Müllerów nie ma pojęcia, co ich jeszcze czeka.
Przesiedleni do obozu w Płaszowie, spotkają się z jeszcze gorszym obliczem niemieckiej okupacji. Kolejnym „przystankiem" jest Brzezinka - największy niemiecki obóz koncentracyjny w Polsce, a następnie czeska fabryka amunicji Oskara Schindlera, człowieka, który uratował wielu Żydów. Ta opowieść to autobiografia Stelli Müller-Madej, dziewczynki dorastającej w obliczu śmierci.
Łatwowierna, urocza i zadbana - taką Stellę poznajemy tuż na początku opowiadanej historii. Przywieziona do obozu nie może pogodzić się z brudem, zimnem i głodem. Z czasem dojrzewa, uodparnia się na ból i wszelkie zło. Staje się chłodną, przygotowaną na wszystko osobą. Jedynie matka od początku potrafiła zachować trzeźwy umysł i w przeciwieństwie do Stelli nie pokazywać emocji. Jako wzorowy rodzic robiła wszystko, aby jej dzieci przeżyły ten koszmar.
Ciekawym, choć obrzydliwym wątkiem jest pobyt Stelli w obozowym szpitalu, w rezultacie którego dziewczynka miała śmiertelnie zachorować lub zostać rozstrzelana. Na szczęście zyskała sympatię i współczucie pielęgniarki, która by ją uratować, ukryła Stellę w stercie zwłok.
Prosty język i ciekawie opowiedziana wstrząsająca historia sprawiają, że ta książka jest znakomitą lekturą zarówno dla młodzieży, jak i dla dorosłych. Opowieść zawiera dużo prywatnych zdjęć Müllerów sprzed okupacji i z czasu pobytu w obozach koncentracyjnych, a także zdjęcia samych więźniów. Na okładce widać bramę wjazdową do Brzezinki i zdjęcia Stelli.
Według mnie to świetna książka. Szybko się czyta, a przede wszystkim wciąga. Ta historia na pewno zostaje w pamięci i to na długo.
Mieszkając w Krakowie można odwiedzić miejsca, w których stała Stella, można dotknąć i wyobrazić sobie, jak to wyglądało - niesamowita sprawa. Gorąco polecam.
Kuba Janas