Mam talent na Rynku w Krk
   

Sesja zdjęciowa a la „mała czarna, elegancka"', a może taniec z ogniem? Śpiewak operowy, a może ostry ton rockowy przy akompaniamencie gitarowym? Dalej: diabelski mim, tańczący Jackson, breakdance w wykonaniu pięcioosobowego zespołu, czwórka cygańskich muzyków dźwigających kontrabas, skrzypce i akordeon. To nie cyrk, nie teatr i nie kino. To Kraków właśnie

KOLOROWO I ŚWIATOWO

Miasto studentów, miasto turystów. Rozrywki nie trzeba szukać daleko. Wszystkie drogi prowadzą do Rynku, na Floriańską, Grodzką. Nikogo nie dziwi widok spacerującej pod rękę grupy przyjaciół z dredami po pas, albo z głowami kompletnie pozbawionymi włosów, do tegoubranych od stóp do głów na czarno. Podobnie jak siedzący pod pomnikiem wieszcza chłopak i dziewczyna - oboje w papierowych torbach na głowie. Ludzie śmieją się, przyglądają, pukają w czoło, idą dalej lub, przeciwnie, zatrzymują się. Jeden staruszek nie wytrzymuje i pyta z ciekawości o powód ich postępowania. - Wstydzimy się swoich twarzy - odpowiada zgodnie dwójka młodych. I wszystko jasne. W Krakowie podobne sytuacje są czymś normalnym. Dlaczego? Może dlatego, że jest to  najchętniej odwiedzane przez turystów polskie miasto. Turyści przyjeżdżają z różnych stron świata, nie ubierają się jednakowo, nie zachowują się i nie mówią w ten sam sposób. Gdybyśmy mieli skupiać się na wszystkim co inne, nie starczyłoby nam czasu na oddychanie. Bo w Krakowie inne jest niemal wszystko. Przede wszystkim ludzie: wyrozumiali, tolerancyjni, przyzwyczajeni do tego, że niekoniecznie każdy człowiek musi ubierać się w tradycyjne dżinsy i nie mniej tradycyjny T-shirt. Pani w kimonie, chłopak w czarnym, skórzanym płaszczu, małżeństwo z czerwonymi warkoczykami wpiętymi we włosy. Dzień jak co dzień.

OGIEŃ PŁONIE

Na Rynku możemy posłuchać utworów klasycznych albo rockowych, w zależności od tego, na co mamy akurat ochotę. Za darmo lub za opłatą. Opłata - rzecz jasna - „co łaska", rzucana w czapkę, kapelusz bądź futerał instrumentu. Przede wszystkim wolność: nikt nie spojrzy na ciebie krzywo, nawet jeżeli twoje włosy to burza jasnozielonych loków, nawet jeśli tańczysz wokół pomnika Adasia w samych spodniach, w ręku trzymając pochodnię: - Ogień płonie. Nie zgaśnie! - krzyczy młody chłopak, wymachując pochodnią na prawo i lewo. Nie zgaśnie. Podobnie jak nie zgaśnie zapał ludzi, którzy chcą zarobić, bawiąc innych, chcą podzielić się swoją radością, talentem, dobrym lub złym humorem; ludzi, którzy chcą coś sobie nawzajem przekazać, nieważne, czy będzie to ciepło ognia, czy chęć podzielenia się z innymi swoim światem.
Nie musimy tracić sobotnich wieczorów na oglądaniu programu „Mam talent" i słuchaniu komentarzy jurorów, z którymi zapewne nie zawsze się zgadzamy, bo... mijam licealistę biegnącego bez koszulki w stronę pomnika Mickiewicza. W ręku trzyma płyn do mycia naczyń i ścierkę - będzie mył naszego Adasia. Założył się o stówę z kumplami, że to zrobi. Ludzie śmieją się pod nosem, ja wzruszam ramionami, uśmiechając się lekko. Bo to Kraków właśnie. Ja „Mam talent" oglądam codziennie na krakowskim Rynku.

 

fot. K. Jasińska

Ania Styburska
Śmigło
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb