Wielu ludzi pamięta jeszcze wielką tragedię, która wydarzyła się przed kilkoma laty w Haiti. Tsunami uśmierciło wtedy wiele tysięcy osób. Historia niestety lubi się powtarzać. Tym razem w Japonii. 11 marca br. na wschodnim wybrzeżu wyspy Honsiu doszło do potężnego trzęsienia ziemi o sile prawie 9 stopni w skali Richtera.

Jak podaje tygodnik Angora: "to największy kataklizm w Japonii od 88 lat!". Jednak to nie trzęsienie dokonało największych zniszczeń. Spowodowała je wywołana ruchami płyty ziemskiej fala tsunami, która osiągnęła prawie 10 metrów wysokości i przebyła aż 10 kilometrów w głąb lądu. Zmiotła wszystko, co spotkała na swojej drodze - samochody, statki, domy, no i niestety ludzi. Śmierć do tej pory poniosło ponad 3 tysiące osób, a 9 tysięcy uznano za zaginionych. Liczba ofiar z dnia na dzień rośnie. Wielu ludzi pozostało bez dachu nad głową, pozamykano szkoły i ośrodki pracy. Dużo sklepów zostało obrabowanych. Doszło także do wybuchu elektrowni atomowej, a chmury pyłu dostały się w powietrze i mogą zagrażać ludziom. Jednak specjaliści zapewniają, że na katastrofę na miarę Czarnobyla się nie zanosi.

Fala tsunami nie zagroziła tylko Japonii. Zaczęła się ona przemieszczać po Oceanie Spokojnym w kierunku Ameryki Północnej, Południowej, Środkowej oraz Australii i Oceanii. W tej chwili nie zagraża ona już żadnemu państwu, jednak w tym momencie powracają obawy o skutkach wybuchu elektrowni. Radioaktywny pył, który znajduje się teraz w powietrzu przy niekorzystnym wietrze może być zagrożeniem także dla Polski.

Dzisiaj patrzymy z boku na tę tragedię. Musimy się jednak zastanowić, ile podobnych wydarzeń jeszcze nas czeka? Do tej pory pamiętamy ubiegłoroczną powódź, która nawiedziła Polskę i kraje sąsiadujące. Czy jest dzisiaj jakiś bezpieczny obszar na Ziemi? Czy jesteśmy w stanie w jakiś sposób zapobiec takim tragediom? Czy też nieuchronnie, wielkimi krokami zbliża się koniec naszego istnienia? Możemy tylko snuć domysły i przypuszczać, co może dalej nas czekać.