O Polsce japońskim okiem
   

Idę przez Rynek. Zewsząd wyzierają klubowi naganiacze, hostessy w minispódniczkach i Turcy zachwalający swój kebab. Przedarłszy się przez stłoczoną ludzką masę, zasypana gradem ulotek, docieram do Placu Matejki. Gdzieś opodal Barbakanu rzuca się w oczy grupa japońskich turystów, z nieodłącznymi aparatami uwieszonymi na szyjach tudzież dzierżonych jak broń rodowa w dłoniach. Co sądzą o Polsce przyjeżdżający tu mieszkańcy kraju kwitnącej wiśni? Postanowiłam nieco popytać.

Polska? To chyba gdzieś w Europie

Nie ma się co oszukiwać - dla Japończyka nie ma znaczenia, czy ktoś jest z Polski, Anglii, Włoch czy Węgier. Tak jak większość Polaków odbiera Azjatów (bo przecież wszyscy tacy sami), tak w świadomości współczesnych samurajów w Europie mieszkają - jak sama nazwa wskazuje - Europejczycy. I właściwie nie jest to dziwne, bo w dzisiejszych czasach wszędzie można zjeść spaghetti, zapchać się kawałkiem cieplutkiej, świeżo upieczonej pizzy, posmakować przegrzebków, małży i owoców morza. W każdym większym sklepie można kupić mrożoną paellę czy gyros. Czy ma więc znaczenie jakaś tam lokalna nazwa?
No dobrze, załóżmy jednak, że Japończyk wie co nieco o Polsce, przyjeżdża i zupełnie serio zadaje pytanie...

Gdzie chaty kryte strzechą?
Jedną z najbardziej rozpowszechnionych za granicą opinii jest to, że poza Warszawą polskie miasta przypominają malownicze wioski z końca XV wieku, w czym zresztą łatwo się utwierdzić, oglądając spoty reklamowe Mazur, Bieszczad czy Zakopanego. Innym powszechnie znanym „faktem" jest to, że nasz kraj, jako zacofany produkt komunizmu, niczym nie różni się od reszty bloku państw wschodnich, w tym Białorusi czy Serbii. Dużo mówi się o Warszawie, która wcale nie ma zbyt wielu ciekawych rzeczy do zaoferowania. Nic dziwnego, że po przyjeździe do Krakowa na widok Wawelu, Sukiennic i licznych centrów handlowych na twarzach naszych azjatyckich gości maluje się zdumienie głębsze od czeluści Rowu Mariańskiego. Wszak przyjeżdżają tu tylko na nocleg, by następne dni spędzić na zwiedzaniu Oświęcimia czy Wieliczki, a zastają - jak sami mówią - miasto na miarę Europy, ładniejsze od Paryża i porównywalne z Monachium.

Jak się tu mieszka?
Niektórzy mieszkańcy Japonii z różnych powodów decydują się zostać u nas dłużej. Wbrew temu, co myślą niektórzy Polacy, japońscy goście nie żywią się wyłącznie ryżem. Bardzo smakują im polskie zupy jarzynowe i niezbyt tłuste potrawy, np. gołąbki czy pierogi. Sami dla siebie często przygotowują dania kuchni tajskiej, chińskiej czy nawet włoskiej. Sprawy mieszkaniowo­‍‑podatkowe nie dają im powodu do narzekania. U nas jest drożyzna, a u nich w kraju jeszcze większa. U nas są wysokie podatki, u nich są wyższe. U nas mieszkania są małe, u nich mniejsze. Japończyk jest przyzwyczajony do niewygód, nie usłyszy się z jego ust utyskiwań na warunki, w jakich przychodzi mu żyć.
Poza pałeczkami, urządzeniem do gotowania ryżu czy futonem (coś, co wygląda jak nasz śpiwór i służy do tego samego), rzadko kiedy ma w domu meble czy przedmioty w stylu azjatyckim. W chwilach wolnych spędza czas na spacerowaniu po urokliwych zakątkach miasta, oglądaniu wystaw czy chodzeniu do galerii. Ot, człowiek jak każdy inny.

Polacy...
Goście z Azji uważają, że... Polacy są bardzo mili. Oczywiście poza chwilami, kiedy są wredni. Generalnie większość z nich odnosi się do przyjezdnych dobrze, gotowa jest im udzielić pomocy, wytłumaczyć, jak dostać się z punktu A do B. Jednakowoż istnieją w narodzie jednostki, które nie wahają się biegać za japońskimi turystami i wołać „cing­‍‑ciang­‍‑ciong" lub budzące trwogę „pikachu". Dla Japończyków zjawisko to jest nie tyle niesmaczne, co dziwne, a nawet niezrozumiałe.
Bardzo cenią za to polską świadomość narodową i patriotyzm; podziwiają Polaków za to, że byli w stanie podnieść się po zaborach oraz walczyć o swoją tożsamość. Podoba im się zakorzenienie w tradycji i atmosfera panująca w czasie świąt.

Czują się to dobrze
Jakkolwiek by nas nie postrzegali, Japończycy niezmiennie starają się wpasować w dynamicznie zmieniający się krajobraz Polski. Szalenie podobają im się zabytki, skanseny, rękodzieła i kultura ludowa. Czują się tu dobrze, są gotowi uczyć się języka, by przyjeżdżać częściej. Z naszej strony pozostaje jedno - pokazać, że są mile widziani.

Karolina Bajor
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb