Clair Skowronek jest Francuzką, pochodzi z Dijon, historycznej stolicy Burgundii. Od 3 lat mieszka w Krakowie. Ma 21 lat, studiuje stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Ekonomicznym.
Dlaczego przyjechała Pani do Krakowa?
Moje liceum we Francji, w Dijon, współpracuje z liceum z Krakowa. Uczniowie uczestniczą w wymianach. Uczniowie z Polski przyjeżdżają do Francji na 3 lata i zdają tam francuską maturę. Podczas takiej wymiany poznałam kilka Polek, zakolegowałam się z nimi i przyjechałam na kilka dni na wakacje. Miasto bardzo mi się spodobało, więc zdecydowałam, że przyjadę tu studiować.
Jak wyglądały Pani pierwsze dni w Krakowie?
Potrzebowałam trochę czasu, żeby się dostosować. Nie mówiłam wówczas po polsku (mam polskie korzenie, ale nigdy nie miałam kontaktu z tym krajem ani z językiem), więc byłam trochę zagubiona.
Jak życie w Krakowie różni się od życia we Francji?
To nie jest ten sam rytm życia. Na przykład we Francji jemy obiad wcześniej, tak około 12.00-13.00, a kolacja to ciepły posiłek z przystawkami, daniem głównym (np. tuńczyk w pomidorach, różne zupy, rostbef, czyli przyrządzony kawałek wołowego mięsa) i deserem (np. tort czekoladowy). Niektórzy przed deserem jedzą jeszcze ser. U was na kolację je się zazwyczaj kanapki. W Polsce można również poczuć ważny wpływ religii w życiu codziennym. Macie np. religię w szkołach. We Francji to wygląda inaczej: państwo jest całkowicie świeckie, to znaczy, że ci, którzy chcą praktykować swoją religię, mogą to robić, ale nie w państwowych instytucjach. I jeszcze jedno - w Polsce mężczyźni zachowują się dużo bardziej jak dżentelmeni niż we Francji, np. w drzwiach przepuszczają przed sobą kobiety. To mi się bardzo podoba.
Do czego było najtrudniej się przyzwyczaić?
Chyba do jedzenia. Kocham francuską kuchnię, dlatego było dla mnie kłopotliwe, gdy w sklepach nie mogłam znaleźć produktów, które codziennie jadłam w domu. Tutaj nie mogłam znaleźć prawdziwego „saucisson sec" (francuska sucha kiełbasa) lub croissantów (jeżeli są to bardzo drogie) albo mojej ulubionej czekolady „Pralinoise". Później było mi bardzo trudno przyzwyczaić się do zajęć w języku polskim. Podczas pierwszego semestru, przez pierwsze dni roku akademickiego często myślałam, że nie dam rady. Na szczęście jakoś dobrze mi poszło.
Czy zna Pani innych Francuzów mieszkających w Krakowie? Co sądzą o tym mieście?
Znam kilku. Niektórzy studiują, inni pracują, ale wszyscy mają jedną wspólną cechę: uwielbiają to aktywne, piękne i niesamowite miasto!