Bronowickie wesele
   

Od niepamiętnych czasów Bronowice, chociaż znajdowały się poza Krakowem, należały do parafii Najświętszej Marii Panny, czyli podlegały kościołwi Mariackiemu. Jak pisał świadek tamtych czasów - Tadeusz Boy Żeleński - miejscowi chłopi chociaż zazwyczaj modlili się w wiejskim kościółku, śluby brali na krakowskim Rynku. Wówczas ulicą Karmelicką aż do Rynku ciągnęły sznury kolorowych chłopskich wozów. Do kościoła zjeżdżała się cała, odświętnie ubrana wieś. Piękne wiejskie dziewczyny w ludowych strojach robiły wrażenie na pochodzących z Krakowa młodzieńcach. Najbardziej podobały się artystom: malarzom i poetom.

Bronowicki dworek

Ulica Tetmajera. Wzrokiem szukam tabliczki z informacją, gdzie jest Rydlówka. Po drodze mijam czynną do dzisiaj kamienną kuźnię, jedną z nielicznych w okolicach Krakowa.
Dom nie jest widoczny z ulicy. Kamienna droga prowadzi w górę. Z prawej i lewej strony rosną krzewy oraz drzewa. Wiatr wieje coraz silniej. Pod nogami plączą się zgniłe liście.
Choć jest południe w Rydlówce świeci się światło. W oknie stoją trzy kobiety. Jedna z nich otwiera mi drzwi. Wchodzę do środka, jest ciepło i przyjemnie. Zapach starych mebli unosi się w powietrzu. Dworek składa się z dwóch części: drewnianej i murowanej. W 1894 roku Włodzimierz Tetmajer postawił w Bronowicach pół chałupę - pół dworek szlachecki. Dom miał ganek i pięć izb oraz przecinającą dworek sień.

Sensacyjne śluby

Ślub krakowskiego malarza z wiejską dziewczyną Hanką Mikołajczykówną był wielką sensacją w całym Krakowie. Dla zacnych mieszczan, szlachciców i arystokratów było zdumiewające, by człowiek wykształcony, syn dobrej rodziny, żenił się z prostą chłopką. A jednak Tetmajer - dobrze zapowiadający się malarz - uparł się. Na początku młodym było ciężko, mieszkali u rodziców Hanki. Ale po kilku latach Włodzimierz wreszcie postawił dom. Od tej pory do Tetmajerów w niedzielę zjeżdżało się wykwintne towarzystwo z Krakowa. Przed niektórymi artysta krył się w zbożu, ale innych - zwłaszcza artystów - przyjmował chętnie. Jeden z jego przyjaciół, poeta Lucjan Rydel, zakochał się w siostrze żony Tetmajera - Jadwidze. Ich ślub był wielkim wydarzeniem. Trwająca przez kilka dni zabawa połączyła dwa światy. W chałupie Tetmajerów - bo oni byli gospodarzami - bawiła się cała bronowicka wieś i artystyczno-inteligencka elita Krakowa. A dla obecnego na weselu poety i malarza Stanisława Wyspiańskiego wydarzenie to stało się inspiracją do napisania wielkiego dramatu.

Gdy gra kapela

„Wesele" to dzieło, w którym Wysipański chciał opowiedzieć, o tym jacy są Polacy u progu XX wieku - tak uczą poloniści. Czy to możliwe, że arcydzieło zrodziło się podczas zwykłej weselnej zabawy?
W jadalni, gdzie odbywały się weselne tańce? Być może gdybyśmy się wsłuchali dobrze, usłyszelibyśmy muzykę, która kiedyś przygrywała weselnikom. Podczas zabawy grała wiejska kapela, tańczono polonezy i krakowiaki, nucono przyśpiewki.
W pokoju stoi gablota ze strojami weselnymi. Największe wrażenie robi strój Panny Młodej. Na głowie miała wianek ze sztucznych kwiatów, świecidełek, perełek, wstążek, które spływały, aż na plecy. Szyję oplatały czerwone korale w nieparzystej ilości sznurów, które miały zapewnić zdrowie przyszłej parze.
Z jadalni wchodzi się do sypialni Tetmajera. Podczas wesela Rydlów właśnie tutaj starsi panowie wymieniali opinie na tematy polityczne. Prawdopodobnie w drzwiach pomiędzy jadalnią, a pokojem Pana Młodego stał Stanisław Wyspiański i układał pierwsze plany sztuki. Z tego miejsca poeta mógł widzieć wszystko co się działo w dworku.

Tajemnicze miejsce

Lucjan Rydel został właścicielem domu w 1908 roku. Wtedy to odkupił go od Włodzimierza Tetmajera. Poeta rozbudował dworek. Murowana część jest jego dziełem. W tym zakątku chaty znajduje się sala z obrazami. Wiele z nich ukazuje chłopów pracujących w polu oraz krajobrazy bronowickie. Wśród nich można zobaczyć piękne malowidło przedstawiające Mikołajczykówny i Włodzimierza Tetmajera. To pomieszczenie było niegdyś pracownią i biblioteką Rydla. Niestety, pozostało z niej niewiele, większość księgozbioru rozgrabili Niemcy podczas wojny.
Przed domem wśród drzew stoi chochoł. Może to ten sam, który został opisany przez Wyspiańskiego w „Weselu"? W dramacie symbolizuje niewolę, niemoc oraz brak nadziei narodu na odzyskanie niepodległości.
To miejsce zafascynowało mnie swoją tajemniczością i urokiem. Trudno uwierzyć, że akcja tak znanego dzieła toczyła się tuż obok nas.

Marta Warchał
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb