Polak, Czech, a może Niemiec...
   

Wśród moich przodków znajdowały się osoby różnych narodowości. W końcu moja rodzina pochodzi z wieloetnicznej Galicji Wschodniej.

Jako małe dziecko wiedziałem o polskich i czeskich korzeniach mojej rodziny. Mój prapradziadek Aleksander Peček wraz z żoną i dziećmi przyjechał ze wschodnich Czech do Przemyśla, podczas wielkiego głodu w latach 80. XIX wieku. Byli oni ludźmi, jak większość XIX-wiecznych Czechów, bardzo religijnymi. Prapradziadek śpiewał godzinki, a jego żona codziennie modliła się z dziećmi, klęcząc przed przywiezionym obrazem Matki Boskiej. Obraz ten do dziś znajduje się w domu mojego dziadka.

Zaskakujące odkrycia

W wieku ośmiu lat po raz pierwszy zainteresowałem się genealogią. Szukając swoich korzeni, odkryłem wielu pochodzących spoza Polski przodków. Byli oni Węgrami i Niemcami. Z Węgier pochodziła moja prapraprapraprababcia, hrabianka Katarzyna Cssato. Znalazła się ona na ziemiach polskich w dość nietypowy sposób. Przebywając na dworze cesarskim w Cieszynie, w 1822 roku poznała polskiego szlachcica Jakuba Stępińskiego herbu Bończa. Rok później wzięli ślub i osiedli w rodzinnym majątku Stępińskich na Podkarpaciu. Niemieckie korzenie zawdzięczam rodzinie mojej prababci - Szajnom. Jej przodkowie, o nazwisku Scheina, przybyli do Polski w drugiej połowie XVIII wieku i w ciągu kolejnego stulecia ulegli polonizacji. Należeli do tzw. Niemców karpackich. Kuzyn mojej prababci, Józef Szajna, znany polski artysta malarz, scenograf, reżyser i profesor ASP, w 1940 r. trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Niedługo po przybyciu do niego, wraz z innymi kilkunastoma więźniami o niemiecko brzmiących nazwiskach, został wezwany do komendanta obozu. Zaproponowano mu podpisanie volkslisty i lojalki wobec III Rzeszy. Szajna odmówił i do końca wojny przebywał w niemieckich obozach - Auschwitz i Buchenwaldzie.

Pamiętać o korzeniach

Do dziś w mojej rodzinie zachował się jedynie silny sentyment do Czech. Pozostałe korzenie w dużej mierze uległy zapomnieniu i długo musiałem je odgrzebywać. Codziennych zwyczajów również zachowało się niewiele i obecnie moja rodzina kultywuje głównie tradycje podkarpackie. Co roku na bożonarodzeniowym stole jest miejsce dla kutii czy pierogów z kapustą. W moim domu ważną rolę odgrywają wartości patriotyczne i katolickie. Jeżeli zaś chodzi o poczucie tożsamości narodowej - czuję się zarówno Polakiem, jak i Czechem. Podobnie jak mój dziadek i wujek. Mam nadzieję, że kolejne pokolenia mojej rodziny nie zapomną o swoich korzeniach i będą kultywować dawne tradycje.

Oskar Krawczyk
Śmigło
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb