Świadomość nieujarzmionego pociągu do "głupiutkiej blondynki" sięga chyba więcej, niż 400 lat. Choć blondynki są przeciwieństwem twardych, zdecydowanych i pojętych kobiet, to jednak na wszystkie strony emanują charakterystycznym, niedającym się opisać urokiem.
Blondynki na skale filmową
Jedną z prawd, do której doszli anglosascy eksperci kina Hollywoodzkiego, jest fakt, że "Mężczyźni wolą blondynki". Uznano wtedy, że chwytnym eksponatem olśniewającym widzów będzie właśnie (cytując reżysera Billy'ego Wildera) "Blondyna z dużym biustem". Złotowłose kobiety, takie jak Jean Harlow, Mae West, Diany Dors, tudzież Grace Kelly, dobrze sprawiały się w swojej odpowiedzialnej funkcji. Sam Wilder, zapytany o rozsądne wytłumaczenie tak wielkiego zapędu mężczyzn do blondwłosych, objaśniał, że od strony naukowej, blondynki posiadają folikulinę, czyli hormon damski, odpowiadający za rozjaśnianie włosów kobiety. Nie wyjaśnił jednak, dlaczego farbowanie lub utlenianie włosów damy uzyskuję taki sam efekt. Nawiasem mówiąc, 7% z całości blondynek, to blondynki czyste, reszta się farbuje. Z kolei inny twórca kina dreszczowców, Alfred Hitchcock, tak odpowiedział na pytanie, dlaczego to w jego filmach występują wyłącznie blondynki:
- Bo one mają wszystko i są takie tajemnicze...
Tym sposobem, żadne uzasadnienie nie odpowiada na zasadnicze pytanie o aurę blondynek. Jest to w takim razie "jeden z tych sekretów wszechświata, za których rozwiązanie automatycznie dostanie się nagrodę Nobla."
Cechy
Na cechy blondynki składa się wiele atrybutów, takich jak uroda twarzy, młode ciało i niewielka zawartość szarych komórek. Bez wiecznie naiwnej i niewinnej fizys, anatomii budzacej u mężczyzn zwierzęce instynkty, oraz łatwości w obsłudze, blondynka nie byłaby tą, kim jest. Zatem nic w tym dziwnego, że na kochanka wybiera sobie pospolitego czciciela i kibica rugby, mówiącego monosylabami, który jest dla niej "usposobieniem męskich zalet". Dochodzimy więc do wniosku, że blondynka to nie typ, lecz archetyp, a cała zagadka kryje się w kolorze jej włosów, który barwą, jak mawiał Charles Marowitz "kojarzył się z bogactwem materialnym (złoto) i ze źródłem nadludzkiej energii (słońce)".
Malarze wolą blondynki
Malarze od zawsze kochali blondynki, co uwydatnia się w paru istotnych faktach. Wojciech Kossak, polski malarz wziął ślub z czystą genetycznie blondynką, ponieważ twierdził, że owe blondynki są "podwójnie kobietami". Waldemar Łysiak w swojej książce ‘Muzeum Wyobraźni' napisał: "Malarze wolą blondynki. Uświadomiłem to sobie przeglądając najgłośniejsze akty kobiece w dziejach. Dziewiećdziesiąt procent (a może nawet więcej) malarzy w swoich sztandardowych aktach namalowało blondynkę. Co najmniej połowa z nich malowała wyłącznie blondynki". Cytat ten mówi sam za siebie. Nie ma więc wątpliwości, że zainteresowanie słonecznowłosą rasą miało ogromny zakres i pozostawiło w sztuce kolosalne galerie przepełnione roznegliżowanymi blondynkami.
Krótko mówiąc, kobiety blondwłose mają nadzwyczaj bogatą historię, której nie chciałbym dalej ciągnąc i roztrząsywać. Prawdą, widoczną w świecie, jest jednak, że każda z tych tajemniczych istot jest diabelnie okrutna, ponieważ zmusza mężczyznę do gwałtu inteligencji, bezradnie próbującego dopasować się do czarciego rozmówcy.
//Informacje czerpane z Internetu i jednej z książek Waldemara Łysiaka.
Rins