Pół-ludzie, pół-węże
   

Nagowie mają swe miejsce przede wszystkim w mitologiach Indii i Chin. Nieliczne wzmianki o tych stworzeniach pojawiały się także na przestrzeni wieków w dziennikach podróżników lub bestiariuszach, popularnych przede wszystkim w średniowieczu. Obdarzeni magiczną mocą, władali żywiołem wody, kontrolowali deszcze i żyzność gleb - odgrywali ważną rolę w kultach agrarnych. Pozyskanie ich życzliwości poprzez ceremonie ofiarne było bardzo ważne dla trwania społeczności. Ich natura była postrzegana jako zasadniczo neutralna, nietrudno było zdobyć ich błogosławieństwo, ale jeszcze łatwiej sprowadzić na siebie ich gniew, którego skutkiem mogły być katastrofy dotyczące żywiołu wody oraz choroby, np. trąd czy zaburzenia psychiczne. Głównych powodem konfliktu z nagami miało być zanieczyszczanie wody oraz zabijanie istot jej zamieszkujących.

Prawdopodobieństwo istnienia tak osobliwej hybrydy wydaje się być mniejsze niż zero. A jednak w XIX wieku przyszedł na świat chłopiec, który wywrócił do góry nogami światopogląd żyjących wtedy badaczy. Mowa o „człowieku-gąsienicy" noszącym przydomek „Książę Randian".

Nie znamy prawdziwego imienia ani nazwiska „Księcia"; wiadomo, iż urodził się w roku 1871 w Demerarze (Gujana Brytyjska), a jego rodzicami byli hinduscy niewolnicy. Randian nie posiadał rąk ani nóg; nazywano go „żyjącym korpusem", człowiekiem-gąsienicą" czy „niezwykłym człowiekiem-wężem". Jego osobliwy wygląd wzbudził zainteresowanie tak ogromne, że już w 1889 roku został zaproszony na występy do Ameryki. Był znany i popularny, zagrał w filmie „Dziwolągi" Toda Browninga, gdzie zresztą można zobaczyć, jak skręca i zapala papierosa, używając tylko i wyłącznie ust. Występując w cyrku, szokował widzów łatwością, z jaką malował, golił się i pisał. Był człowiekiem wykształconym - płynnie posługiwał się kilkoma językami, wliczając Hindi, francuski, niemiecki i angielski. Miał niezwykle duży dystans do siebie, a ludzi zjednywał sobie poczuciem humoru. Dzięki tym cechom zdobył także serce kobiety, z którą ożenił się i miał piątkę dzieci. Żył, czerpiąc z życia garściami, aż do 1934 roku, kiedy to pokonał go zawał.

Książę i jego przypadłość wypada jednak dosyć blado przy innym odkryciu - „silumar ular" czy „nyai borong", jak zwą osobliwość miejscowi. To dziwne zwierzę (?), nazywane także jenglot, zostało znalezione w Indonezji. Wielką popularnością cieszy się wykonana na potrzeby muzeum sylwetka osobliwości, która budzi kontrowersje i jest przyczyną sporów o autentyczność stworzenia. Człowiek, który rzekomo miał znaleźć ów dziw, zarzeka się, że widział ich więcej, ale schwytał tylko jedną sztukę. Prawdziwa czy nie - z pewnością robi wrażenie.

Niewiele wiemy o ludziach żyjących dawniej na terenie Indii, jednak wiele osób o rzadkich chorobach genetycznych pochodzi właśnie stamtąd. W kraju tym występuje największy odsetek „ludzi-pająków", posiadających dodatkowe kończyny czy osobliwy wygląd. Jest więc prawdopodobne, że nagowie nie byli bajeczką, zmyśloną na potrzeby mitologicznej kosmogonii, a prawdziwymi ludźmi z krwi i kości. Szkoda tylko, że posiadane informacje na ich temat są tak skąpe. Jednak przypadek Księcia Randiana i Jenglot pozwala na dopuszczenie myśli, że panowie żywiołu wody bytowali kiedyś na ziemskim globie. Może i nie posiadali żadnych magicznych zdolności, ale przez zwykłych ludzi postrzegani byli jako bóstwa, wywyższani i obdarzani czcią. W zasadzie do dziś w Indiach można spotkać się z przekonaniem, że jakieś dziecko czy zwierzę jest wcieleniem boga. Doprowadza to do skrajnych sytuacji, gdy zrozpaczeni rodzice, mając świadomość choroby dziecka, są rozdarci między jego zdrowiem, a religijnym przekonaniem o naznaczeniu potomka przez bóstwo. Ludzie biedni, trędowaci, kalecy, upośledzeni są święcie przekonani, że dotyk takiego „bożego wybrańca" ich uzdrowi. Konwenanse religijne, tradycje i zakorzenienie w kulturze nie może jednak wypierać zdrowego rozsądku i szczypty sceptycyzmu. Nawet jeśli nagowie faktycznie istnieli, to raczej marne szanse, że posiadali nadprzyrodzone zdolności. Bardziej prawdopodobne jest to, że jako zdeformowani i zapewne wstydzący się swego wyglądu, zeszli do podziemi, by tam żyć w spokoju przed oczami ciekawskich.

Społeczeństwo samo nakłada na siebie dziwne regulacje prawne i religijne, doszukując się podtekstów i spisków wszędzie, gdzie się da. Myślę, że takie podejście jest nie tylko niezdrowe, ale jeszcze utrudnia kontakt z drugim człowiekiem. Następnym razem, kiedy zobaczymy osobę nie będącą w pełni sił, chorą czy cierpiącą na bolesną przypadłość, nie doszukujmy się w tym ideologii. Ten człowiek jest taki sam jak każdy inny. I tak wypadałoby go traktować.

Więcej informacji:

http://www.przebudzeniduchowo.fora.pl/reptilianie,48/nagowie-czyli-nagi-pol-weze-i-pol-ludzie,777.html

http://thehumanmarvels.com/?p=51 (angielski)

http://scienceray.com/biology/unbelievable-but-true-story-snakes-with-snake-bodies-but-human-heads/ (angielski)

Księcia Randiana można zobaczyć w filmie pełnometrażowym "Dziwolągi", reż. Tod Browning

Karolina Bajor
Śmigło
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb