Oddam klucze w dobre ręce
   

Lepiej być lwem w stadzie czy w indywidualności pozostać zwykłym dachowcem?

Furtki w mojej głowie
Usłyszałam kiedyś, że mam furtki. Życzliwa mi osoba tak określiła mój stosunek do ludzi. Przyciągam ich do siebie, a oni odbijają się ode mnie jak gumowe piłeczki. Zatrzymują ich mury obronne dookoła mnie. Jest ich kilka. Tworzą tajemnicze kręgi. Ale każdy ma furtkę. Dzięki niej można się zbliżyć i mnie poznać. Przejść kolejne bariery. Komplet kluczy do nich mam tylko ja. Rozdaję je i zabieram wedle uznania. Miałam nadzieję, że tu analiza psychologiczna się skończy. Ale nie. Okazało się, że w ostatniej furtce zamek zardzewiał, albo zgubiłam klucze. Co oznacza, że nikogo już tam nie wpuszczę. A jeśli ktoś spróbuje furtkę wywarzyć odepchnę go daleko. Na sam początek drogi. I to z prędkością światła.

Wtedy bardzo się tym przejęłam. Nikomu nie ufam, nie mam przyjaciół, nie daję się poznać- wynikało z tego monologu. A tych bardziej wytrwałych krzywdzę. Nie mogę ocenić ile w tym prawdy. Słoik trudno oglądać od środka. Tylko z zewnątrz wiemy, co się w nim dzieje. Ale dziś pomyślałam: "Czy furtki nie są ogólnoludzką cechą. Czy nie każdego z nas trzeba oswoić?" Jak lis w Małym Księciu tak i my potrzebujemy czasu, żeby ufać.

Wiaderko bez poręczycieli
O dziwo, to chyba przychodzi z upływem lat. Jakbyśmy codziennie dokładali cegłę do naszych murów. Bogatsi o doświadczenia, głównie te przykre. W piaskownicy bawiliśmy się z każdym. Każdy mógł pożyczyć wiaderko. Dziewczynka w czerwonym kapelusiku i chłopiec z drugiego końca osiedla. Nie potrzebne były imiona ani referencje od poprzednich właścicieli pożyczonych wiaderek. Łączyło nas tu i teraz. Piaskownica i wspólny zamek. A czy teraz na ulicy pożyczysz komuś telefon? Tylko żeby zadzwonił. Pewnie nie. Powiesz, że wartość jest inna. Ale czy wiaderko nie było dla nas tak samo wartościowe kilkanaście lat temu? Dokładnie tak jak teraz telefon?

Ściana rozwalona buldożerem
Dziś każda nowa znajomość kończy się, a może zaczyna, inwigilacją (dzięki Panie Zuckerberg!). I wcale nie muszę chcieć kogoś sprawdzać. Ale jeśli nie ja, to zawsze ktoś z moich znajomych to zrobi. „Eeeeej wiesz, że ten X, co go ostatnio poznałaś to zna się z Kaśką i Martą? Wiesz jakie one są… Nie wiem czy to dobrze wróży waszej znajomości. A i lubi motory. Weź się coś naucz o motorach to zaszpanujesz. Albo wrzuć na tablicę piosenkę Doorsów. Lubi ich." Niby fajnie. Oszczędzamy czas. Bo wiem już jaki jest jego/jej ulubiony kolor. Z kim się zna i co robi w wolnym czasie. Pierwsza ściana rozwalona. Tylko czy da się rozwalić drugą? Bez godzin spędzonych na dyskusjach? Bez zakwasów od śmiania się? Bez wspólnych problemów i wpadania w tarapaty? Jak to jest? Skracamy sobie drogę czy ją blokujemy? Może podświadomie wiemy, że przeskoczenie kolejnych etapów prędzej czy później odbije się przeciwko nam? Może właśnie o to nam chodzi. Bo jeśli przypadkiem się polubimy, to trzeba będzie zaufać. Odsłonić się. Tylko nie to. Nie moje furtki.

Stado dachowców
Coraz więcej jest singli, a coraz mniej prawdziwych przyjaźni. To znaczy, że coraz więcej ludzi jest samotnych. Albo samych. Jak kto woli. Kiedyś można było wpaść do znajomych bez zapowiedzi. Dzisiaj to nie wypada. Trzeba było też przynajmniej raz w tygodniu odwiedzić rodzinę. I dało się bez terminarzy, sekretarek i komórek. Dlaczego nie chcemy już żyć w grupie? Przestraszył nas ryk buldożerów? Może zwyczajnie nam się nie chce. Oswajanie wymaga czasu, cierpliwości. A o to dzisiaj niełatwo. Z drugiej strony podobno każdy ma syndrom stadny. Chce się przyjaźnić i do ludzi go ciągnie. Nic już z tego nie rozumiem. Mam wrażenie, że dziś przyjaźni trzeba się bać. Zadać sobie tysiące pytań. Ile furtek otworzyć? Komu? Kiedy? Czy jak w dzieciństwie, wpuszczać każdego? Czy jak teraz- najpierw inwigilować? Dać szansę się poznać czy nie dać szansy się skrzywdzić? Gdzie znaleźć złoty środek?

Oby się okazało, że podarowany przez Was komplet kluczy będzie dla kogoś najlepszym prezentem. Że nie zrobi kilku kopii i nie rozda przypadkowym osobom. Sama też na to liczę. Pozostaje mi tylko ogłosić: Oddam klucze w dobre ręce.

Aneta Zając
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb