Małżeństwo godne królów
   

Za nami ślub stulecia. W kwestii formalnej już drugi w przeciągu trzydziestu lat. Ale nie psujmy atmosfery. Mamy Disney’owską historię. Zwykła dziewczyna poznaje księcia. Ten, co prawda nie zakochuje się od razu, ale kiedy Kate prezentuje kusą sukienkę William doznaje olśnienia. Ale ciii… przecież liczy się wnętrze.

Brytyjczycy nie znoszą monarchii, uważając ją za kosztowny kaprys, ale przecież królowa zarządziła w dniu ślubu dzień wolny od pracy. O tak kochamy królową! Cieszmy się ślubem! Królowa! William! Kate!

Szczerze tej dziewczynie nie zazdroszczę. O ile William jest przyzwyczajony do protokołu, królewskich standardów, zapełnionego kalendarza i paparazzich - o tyle Kate do tej pory poznała tylko tych ostatnich. Okrzyknięta przez brukowce mianem „Waity-Kate” (oczekującej Kate) w końcu doczekała się pierścionka. Białe złoto i 18-karatowy szafir otoczony czternastoma diamentami należał wcześniej do księżnej Diany. William powiedział, że dzięki temu jego matka zawsze będzie z nimi.

O tak, nie pomylił się. Imię Diany pojawia się w prawie każdej wzmiance o Kate. A bo była dużo młodsza, tren miała dłuższy, więcej bitej śmietany na torcie, bardziej czerwony dywan. Ciekawe, co czuje się na jej miejscu.

Budzisz się jako Kate Middletone, a zasypiasz jako Katarzyna Elżbieta Windsor, księżna, hrabina i baronessa. O ile w ogóle zasypiasz, bo przecież cały świat mówi o twojej nocy poślubnej. Może potajemnie liczy nawet na relację. Wiemy jednak, że wesele skończyło się o 7 rano, więc noc poślubna mogła się zamienić, co najwyżej w poranek. A samo wesele… nic specjalnego. Trzystu zaproszonych gości. W podkrakowskich wsiach zaprasza się więcej. O dziwo, królowa zgodziła się na tańce, których do tej pory nie było w Pałacu Buckingham. Dzięki uporowi swojego narzeczonego zatańczysz w rytmie Kokomo The Beach Boysów zamiast Straussa i Mozarta.

Warto podziękować też rodzicom. Na szczęście dali Ci drugie imię, choć przy Williamie Arturze Filipie Ludwiku i tak wypadasz biednie. Biedna jednak nigdy nie będziesz. „W bogactwie i biedzie” przez Harrego zostało skwitowane parsknięciem, a przez Kate uśmieszkiem. Co prawda podpisała intercyzę, ale w razie rozwodu „zarobi” kilkanaście milionów funtów. To chyba niezły biznes. Na biedę się nie zanosi.

Trzy miliardy ludzi oglądają Twoją „małą rodzinną uroczystość”. Wyliczają, że pocałunek trwał niecałe trzy sekundy i zastanawiają się czemu droga do ołtarza zajęła dwie i pół minuty a nie dwie, jak było zaplanowane. W dodatku w najważniejszym dla Ciebie dniu, kiedy nie tylko czujesz się, ale i stajesz księżniczką, cały świat skupia uwagę na twojej siostrze. Czy może być coś gorszego? A tak, zapomniałam dodać, że 15-centymetrowe szpilki Victorii Beckham okazały się być równie interesujące, co suknia panny młodej.

Philippa Middeltone to osobny temat. Stała się najbardziej pożądaną partią wśród brytyjskiej arystokracji. Szwagierka przyszłego króla i świadkowa Kate nie zasłużyła jednak na zaszczytne miejsce przy ołtarzu. Wydawało mi się, że powinna stać obok Kate tak jak Harry obok Williama, ale widocznie coś przeskrobała, bo jej rola ograniczyła się do funkcji niani, a koło panny młodej stał ojciec. Zresztą moja uwaga i tak skupiła się na Harrym.

Wieczór kawalerski musiał być zabawny. Młodszy książe wyglądał jakby cały czas sobie przypominał najlepsze fragmenty. Pomijam już jego gibanie się w przód i tył. Przez niego prawie zapomniałam, co to za uroczystość.

Gdyby nie beatyfikacja Jana Pawła II pewnie urywki ślubu widzielibyśmy jeszcze przez tydzień. Więc kiedy świat zajmuje się zaobrączkowanym Williamem, ja rezerwuję bilety do Londynu.

Harry przynajmniej nie łysieje.

Aneta Zając
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb