Ostatnio usłyszałam od kolegi o rzekomo nawiedzonym domu w Krakowie. Z nudów i z powodu przeziębienia przeszukałam internet i zaczęłam czytać o dziwnych miejscach. Blogów, stron i wpisów na forum są tysiące. Jedne powstały dla żartów, inne jako przestrogi. Ale co właściwie składnia ludzi żeby odwiedzać takie domy? Sama sceptycznie podchodzę do opowieści o duchach, UFO, czy płaczących dzieciach. Jednak z drugiej strony nie weszłabym do opuszczonego pomieszczenia. Wiem, że różne rzeczy się dzieją, bo byłam świadkiem niewytłumaczalnych zjawisk...
Racjonalnie
Każdy człowiek próbuje sobie tłumaczyć zaistniałe sytuacje jak najbardziej racjonalnie. W momencie, gdy styka się z przypadkiem, na który nie zna odpowiedzi, snuje przypuszczenia o siłach nadprzyrodzonych. Potem opowiada je znajomymi i jakimś cudem zawsze znajduje się osoba, która już to słyszała od wujka czy dziadka. „Widzącemu” głupio jest się przyznać, że to zmyślił i brnie dalej. Tak tworzą się historie o chorych psychicznie ludziach uwięzionych w starych murach.
Ziarnko prawdy
Jednak z drugiej strony mówi się, że w każdej historii jest odrobina prawdy. I może niektóre opowieści zawierają choć strzępki faktów. Sama byłam świadkiem rzeczy niewyjaśnionych. Na koloniach trafiliśmy na dom „w którym straszy”. Oczywiście dłonie odbite na ścianach i unosząca się w powietrzu melodia piosenki z „Titanica” nie świadczy o niczym. Jednak w zakamarkach pamięci czai się wspomnienie strachu gdy usłyszałam stukot małych nóżek na strychu w nocy. Ale teraz pojawiają się pytania: Czy faktycznie to słyszałam z góry? Czy nie było to spowodowane powszechnie panującym stwierdzeniem o nawiedzeniu? Czy nie była to moja dziecięca wyobraźnia? A jeśli nie, to przecież i tak nie mam dowodów.
Fakty
Druga sytuacja przytrafiła mi się jak byłam już większa. O trzeciej w nocy usłyszałam stukot w swojej kuchni. Okazało się, iż roleta uderza o okno. Wróciłam do łóżka i się rozpłakałam. Płakałam ze strachu. Lęk spowodowało wspomnienie trzech horrorów, które widziałam w życiu i fakt, że coś tam mogło być. No ale z drugiej strony co? Duch robiący spaghetti?
Przyznajcie szczerze, że z tego mogłaby być niezła straszna historia: trochę ją podkolorować i jak nic, mogę puścić w obieg. I czy nie tak właśnie powstają te wszystkie opowieści? Ktoś się boi, a jego mózg generuje myśli, które rzekomo odzwierciedlają prawdziwe wydarzenia. Potem silnie wierzy, że była to prawda i przekazuje innym.
Dlatego następnym razem, gdy usłyszycie o nawiedzonym domu: nie idźcie tam, ale też nie wierzcie w niewyjaśnione dźwięki. Jest tak wiele rozrywek, które mogą spowodować skok adrenaliny bez konieczności szwendania się nocą po opuszczonych miejscach. Twój kolega słyszał szmery i widział spadające dachówki? A wspomniał ci, że po oświeceniu dachu latarką mignęła mu przerażona wiewiórka?
obrazek: http://img.interia.pl/moje_media/odc230641_440.jpg
Aleksandra Bzdyl