Każdy naród wybiera sobie przynajmniej jeden inny naród, z którego zwyczajnie się nabija. Anglicy śmieją się do rozpuku z Francuzów, Niemców i Amerykanów. Włosi mają w zwyczaju podśmiechiwać się ze wszystkich innych narodów. Nie dziwię im się. Przeciętny Włoch mieszka z mamusią do czterdziestego roku życia, później ma żonę która na sto procent robi świetne spaghetti, a tradycją jest dwugodzinna sjesta w środku dnia. A co najważniejsze - żyją na codzień w kraju o klimacie, dla którego jesteśmy w stanie wydać trzymiesięczne zarobki. Amerykanie, choć generalnie to oni są obiektem szyderstw, to jednak śmieją się z tych, którzy uważają się za ich '"strategicznych sojuszników". My śmiejemy się z niemieckich kobiet i rosyjskiego pijaństwa, podczas gdy Niemcy śmieją się z naszych dróg, a Rosjanie z naszych polityków.

Jest jednak coś, z czego możemy pośmiać się wszyscy. Ten twór nazywa się Unia Europejska i jest niezykle bogatą i niezwykle żałosną instytucją. Na papierze całkiem nieźle się prezentuje. Ma to być WSPÓLNOTA EUROPEJSKA. Jednak już to, narzuca nieprzyjemne skojarzenia ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. Ale to nieważne. Sama nazwa nic nie znaczy. Plan był taki. Narody Europy łączą się, smażą sobie razem wegetariańskie jedzonko na ekologicznych piecykach. Popijamy krystaliczną wodą mineralną. Poruszamy się wyłącznie na rowerach. Nie palimy papierosów, nie pijemy alkoholu. Piękna, sielankowa, cudowna i niesamowicie nierealna wizja. Jednakże unijne dyrektywy sprawiają, że za jakiś czas popadniemy w skrajną paranoję Już nie używamy tanich żarówek, bo szkodzą naszej biednej, schorowanej planecie. Już teraz powinniśmy stosować bezstresowe wychowanie, aby nasze dzieci mogły wyrosnąć na małe, wredne szkarady, które za nic w świecie, nie poradzą sobie w życiu. Za jakiś czas w rządach będzie 50% kobiet, niezależnie od tego czy będą znały się na czymkolwiek oprócz gotowania czy też nie. Jako że wszyscy będziemy żywić się wyłącznie marchewką, krowy staną się zbędne i nie będą puszczać bąków, które ze względu na zawarty w nich metan, szkodzą planecie równie mocno, co samochody.

Dziwne, nie? Ilość pierdół i niestworzonych pomysłów w UE jest tak wielka, że zajmuje u mnie pierwsze miejsce wśród najgorszych instytucji Świata. Wyprzedza nawet twór, który mam nadzieję, nigdy nie powstanie, mianowicie Socjalistyczny Związek Ekologicznych Feministek, Wegetarian i Golfistów. Zyliony przepisów, które istnieją tylko po to aby utrudniać nam żywot. Przykład? Deklaracja niepodległości USA ma około 1300 słów. Unijna dyrektywa dotycząca ograniczenia głośności kosiarek, ma ich około 1700. TYSIĄC SIEDEMSET RANY BOSKIE! Jak oni to zrobili? Jak fatalną i nie mającą nic do roboty instytucją musi być Unia Europejska, że stwierdzono niezbędność wprowadzenia takiego przepisu, którego wyegzekwowanie będzie notabene wymuszało zatrudnienie kolejnego tryliarda urzędników. Ponadto dlaczego, do cholery, nie można było zawrzeć tego w jednym zdaniu? 'Kosiarki mogą wydawać z siebie co najwyżej 100 decybeli na nawyższych obrotach.' Drugie i trzecie zdanie mogłoby opisywać konsekwencje sprzedawania zbyt głośnych kosiarek. I to tyle.

Dynamika rozwoju UE, przypomina dynamikę, wielkiego, litego, głazu. Istnieje już jakiś czas, lecz właściwie nic wielkiego z tego nie wynika. Kilka państw wprowadziło "wspólną walutę" i teraz jedno po drugim plajtuje. Mogliby przynajmniej wprowadzić identyczne gniazdka w każdym z krajów członkowskich. Niestety jednak, na tę chwilę musimy zadowolić się odrobinę mniej walącymi po uszach kosiarkami. Tak trzymać!

P.S. UE postanowiło również unormować kąt zagięcia bananów i ogórków. Zajmowali się również definiowaniem, co jest owocem, a co warzywem. Ponabijałbym się z nich, ale niestety nie mam już sił, aby delektować się tym nieopisanym idiotyzmem.

P.S.2. do napisania tekstu zainspirował mnie przyjaciel Krzysztof, który życzył sobie, abym zaznaczył jego udział w tym "przedsięwzięciu".