Dlaczego dzikusi mają lepiej.
   

Pewna znana amerykańska anegdota opowiada o rozmowie urzędnika państwowego z wodzem Indian o imieniu Dwa Orły.

- Obserwowałeś białego człowieka przez dziewięćdziesąt lat. Widziałeś jakiego w tym czasie dokonał postępu i zniszczenia jakie spowodował – powiedział urzędnik. Dwa Orły skinął głową, potwierdzając, że to wszystko prawda.

- Biorąc pod uwagę wszystkie te wydarzenia – kontynuował urzędnik – gdzie twoim zdaniem biały człowiek popełnił błąd?

Wódz przyglądał się urzędnikowi ponad minutę.

- Kiedy biały człowiek znalazł ten ląd, rządzony był przez Indian. Bez podatków, bez długów, było tu mnóstwo bizonów, mnóstwo bobrów, czysta woda. Kobiety odwalały całą robotę. Mężczyźni spędzali całe dnie polując i łowiąc ryby. Całą noc uprawiali seks – wódz odchylił się i uśmiechnął – tylko biały człowiek może być tak głupi, żeby myśleć, że może poprawić taki system.

Ta zabawna anegdotka może spłynąć po naszej świadomości, łaskocząc ją nieco i tym samym skłaniając nas do śmiechu, ale może też boleśnie uderzyć w spojrzenie na naszą Wspaniałą Zachodnią Kulturę. W szczególności dla nas, młodych ludzi, zwanych czasem „pokoleniem tysiąc-dwieście”, którzy myślą o swojej przyszłości.

Z czym zaczynała nowe życie młoda para Indian po zawarciu małżeństwa? Z własną, zbudowaną w kilka dni chatką, znajdującym się nieopodal czystym strumykiem i wszystkim czego pan młody potrzebował do polowania, a także darmową opieką zdrowotną ze strony szamana. Pozostawało tylko sprawić sobie bobasa albo kilka i dbać o to, żeby było co do jedzenia nad ogniskiem powiesić. Sami decydowali kiedy i jak długo pracowali. I tak spokojnie, dzień po dniu, do starości, kiedy człowiek stawał się coraz bardziej szanowany i poważany.

A z czym zaczyna życie para młoda w tak nowoczesnym i cywilizowanym kraju jak Polska? Z Kredytem na 300 tys. złotych, który będą spłacać przez jakieś 30 lat, żeby mieć gdzie zamieszkać, oboje z pracą za śmieszną stawkę „bo jak się nie podoba, to na twoje miejsce jest troje innych, którzy będą pracować za te pieniądze z wdzięcznością” i strachem czy uda się utrzymać jeśli by chcieli mieć dziecko, bo z tej śmiesznej płacy należy odprowadzić wysoki podatek aby uzyskać przywileje takie jak możliwość czekania w kolejce do przychodni, stania w korkach na dziurawych drogach i oglądania pięknych garniturków panów ministrów. I tak należy pracować do emerytury, by zarobić na swoją jałmużnę od ZUS-u, wyliczoną tak misternie, by człowiek nie mógł żyć, ale żeby też umrzeć mu nie pozwolić.

Nigdy nie byłem Indianinem, więc nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, kto się bardziej boi o swoją przyszłość. Ale mam wrażenie, że oni byli o nią spokojniejsi.

Ponadto wśród wielu plemion Indian wyznacznikiem pozycji społecznej i bogactwa była szczodrość. Im więcej ktoś rozdał biedniejszym od siebie, tym był bardziej szanowany. Najgorszą cechą było skąpstwo. Jak to się ma do tego, że w naszym świecie największym podziwem i szacunkiem obdarzani są biznesmani którzy wycisnęli z pracujących dla nich ludzi najwięcej dla siebie?

A nasz wspaniały postęp techniczny? Mamy komputery, telefony komórkowe, telewizję, samochody i samoloty. Wspaniałe wynalazki, których potrzebujemy, chociaż gdyby ich nie było, nie mielibyśmy pojęcia, że w ogóle mogą być przydatne.

Ponadto każdy jeden oprócz kilku pełnionych pozytywnych funkcji, doskonale nadaje się też do terroryzowania szarego człowieka. Zanim wymyślono samochód, człowiek szedł na spacer, albo, w przypadku większej odległości, przywiązywał poczciwego nieparzystokopytnego kasztanka do wozu, siadał sobie spokojnie i patrzył przez kilka godzin na mijane krzaczki i drzewka, na chmurki na niebie i koński zadek. Bez stresu, że nie zdąży, bez agresji wobec innych furmanów, bez złości o dziurawe drogi, bo przy tej prędkości i tak to nie przeszkadzało.

Komórka? Wspaniała rzecz. Zawsze można zadzwonić po pomoc i dowiedzieć się, że wszystkie karetki już gdzieś pojechały, znajomy zawsze może do nas zadzwonić godzinę przed umówionym terminem i powiedzieć, że jednak nie przyjdzie, ale nade wszystko komórka cieszy każdego szefa, który wie, że może zadzwonić choćby w niedzielę rano i ściągnąć człowieka do pracy jeśli wyczuje, że w ten sposób się bardziej dorobi. A jak się nie podoba? Wiadomo. „Na twoje miejsce jest troje innych, którzy będą przyszliby z wdzięcznością”.

Ktoś mógłby jednak powiedzieć, że my przynajmniej mamy wspaniałe zasady moralne i cudownie ich przestrzegamy. Nawet mamy międzynarodowe przepisy mówiące o tym jakimi pociskami można się zabijać, a jakimi nie! Tymczasem tam Sodomia, Gmoria i rozpustia! I będzie to prawda. Na przykład wśród plemion na Triobrandach młodzi ludzie (zupełnie inaczej niż nasza młodzież) uprawiają seks przed ślubem kiedy tylko mają ochotę! Ba! Triobrandzki młodzieniec ma moralny obowiązek dać za to podarek swojej oblubienicy, inaczej to by był brak szacunku. A dzieci powstałe z takich związków wychowuje cała wioska. Dopiero po zawarciu małżeństwa obowiązuje wierność małżeńska.

Aha, zapomniałbym. W plemieniu tym nie zdarzają się zdrady ani gwałty, jak w porządnym, cywilizowanym kraju.

Takich przykładów na to, że dzikusy mieli lepiej od nas można by przytoczyć wiele. Oczywiście, mój tekst jest tendencyjny i jednostronny. Ktoś mi może pokazać wskaźniki umieralności niemowląt albo średnią długość życia i dowieść, jak dzięki temu długo i w licznym gronie żyjemy. Ale niech każdy sam odpowie sobie na pytanie, czy duet składający się ze mnie i wodza Dwa Orły nie ma ani trochę racji.

Michał Zając
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb