Boże Narodzenie - sequel
   

Fabuła niezmienna od lat - chociaż chronologia może być lekko modyfikowana. Karp, ubieranie choinki, łamanie się opłatkiem i prezenty - czym w tym roku zaskoczy nas producent Bożego Narodzenia 2011? Wszystkie przesłanki wskazują na to, że, niestety, niczym. Ale zacznijmy od początku...

Akcja zaczyna się dosyć wcześnie - bo w sklepie, przy zakupach. To tu rozpoczyna się pierwszy przystanek do Świątecznej Miłości i Familijnej Atmosfery. I tutaj pojawia się pierwszy zwrot akcji - atmosferę ogólnej przyjaźni i wesołych uśmiechów rujnują Uszka z Grzybami po 4,99 za opakowanie. "W gazetce była cena 3,99". Płacz, krzyk i zgrzytanie zębów. Kryzysową sytuację ratuje poświęcenie. "Najwyżej odbijemy różnicę na prezentach.". A później przygotowania. Tutaj trochę długie sceny, ale jaki polot! Kłótnie, bijatyki, rozbijane talerze i miski - a to wszystko jeszcze przed finałem. Na uwagę zasługuje świetne oddanie prawdziwych emocji i przeżyć - wyzwiska brzmią nad wyraz świątecznie.

Scenografia nie zachwyca - choinka ta sama co rok temu, lampki podobnie ułożone, nawet bańki jakoś w tych samych miejscach. Do rekwizytów dochodzi jedzenie, a tu już zależnie od upodobań - karpik, kapusta z grochem lub coś na słodko. I to najbardziej przyciąga do Bożego Narodzenia. Choć ryba nie zawsze wyjdzie "na chrupiąco", a kapusta może być lekko gorzkawa, to na tę scenę czeka się najbardziej i to ona zwykle jest kwintesencją świąt. I tutaj zawsze wypada świetnie - rodzina, która wspólnie zasiada do wieczerzy oraz cała sekwencja nakładania jedzenia, łamania się opłatkiem przed rozpoczęciem - brawo!

Na uwagę zasługuje aktorstwo - pierwszorzędne, choć trochę monotonne, ale nadrabiające genialną mimiką. Sztuczne uśmiechy, wyuczone dialogi - prawdziwe życzenia nie wybiją się ponad to! A przesłanie? Każdy weźmie dla siebie coś innego, ale warto pamiętać o jednym - Boże Narodzenie to dobry moment, żeby powiedzieć sobie coś, na co przez resztę roku nie było okazji.

Mogło być lepiej. Choinka mogłaby być lepiej przystrojona, a bombki gęściej powieszone. Najbardziej w oczy rzuca się scenariusz - sztuczne dialogi i błahe uśmiechy to nie do końca to, czego oczekiwaliśmy. A wydawać by się mogło, że tak proste role można było zagrać bez wcześniej ułożonych kwestii. Dziwi trochę podejście do tematu - w Bożym Narodzeniu przeważają zakupy i przygotowania. Duży przerost formy nad treścią. Widz atakowany jest zewsząd coraz to większymi wyzwaniami, a czy można to było zrobić inaczej? Czy można było postawić na scenie dwie osoby, dwa opłatki i jedno szczere wyznanie?

Boże Narodzenie to po raz kolejny niewykorzystana sytuacja. Można było podejść do tematu dużo prościej, z mniejszym stresem i mniej porywczo, skrócić scenariusz i postawić na spontaniczność i klimat. I zapamiętać - święta są dla ludzi, a nie ludzie dla świąt.

funky
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb