Przeplatają się dzisiaj dwa poglądy na temat życia: tradycyjny - ten z czasów PRL i współczesny – objawiający się przede wszystkim w nowoczesnym myśleniu. Ciężko jest pogodzić dwóch zapalonych przedstawicieli odmiennych grup, dlatego coraz więcej konfliktów na tle międzypokoleniowym.
Kiedyś sprawa była prosta: dziewczyna mieszkała przed ślubem z rodzicami. Decydowała się wyjść za swoją miłość najczęściej przed 25 rokiem życia aby nie zostać uznana za starą pannę. Rozwód był raczej tematem tabu, podobnie jak seks przedmałżeński. Dziś pary wolą się sprawdzić, a i tak zbyt łatwo się rozchodzą. Każda pierdółka, każdy gest może doprowadzić do rozpadu, przecież wciąż ważnej, rodziny.
Pomyślmy jak przez 30 lat niesamowicie świat poszedł do przodu. Wieki średnie trwały w Polsce prawie 500 lat, a mentalność ludzi pozostawała taka sama. Dziś lata 80. wydają się być odległe przynajmniej o epokę. Tak są nierealne dla wielu młodych.
A co będzie z naszymi dziećmi? Osobami wychowanymi w innym środowisku niż my sami. Przecież życie ich prababek będzie się im wydawało zupełnie abstrakcyjne. Nie było telewizorów? Nie mogłaś nosić spodni? Jakaś wojna? Chyba gwiezdna....?
Zbyt dużo ludzi nie wierzy, że pokolenia mogą się wzajemnie od siebie uczyć. Starsi nie ufają młodym, młodzi nie chcą słuchać ludzi, którzy czerpali wiedzę od poprzednich pokoleń (oczywiście generalizuję i nie skupiam się na niektórych kwestiach zaakceptowanych przez obie strony).
Żyjemy w międzyczasie. W czasie łączącym absurdalny PRL i wolny świat. W czasie konserwatyzmu i świata technologii. W czasie, w którym zamiast się wspierać, narzekamy na rzeczywistość.
Aleksandra Bzdyl
