Oko w oko z cyklopem
   

W moim blogowym cyklu „Osobliwości natury" chcę opowiedzieć o nierzadko przerażających zwyrodnieniach, których się bano, i których nie rozumiano. Obecnie wiemy o nich coraz więcej.

Byli postrachem wśród pasterzy, których owce regularnie pożerali. Ich wygląd odstraszał ludzi, budził ich obrzydzenie i niezrozumienie. Cyklopi. Giganci z jednym okiem, synowie Uranosa, budowniczowie słynnych murów, mieszkańcy jaskiń. Wydawać by się mogło, że podanie o nich nigdy nie powinno wyjść poza ramy mitologicznego obrazu. A jednak okazuje się, że niekoniecznie można je wsadzić między bajki.

W 2006 roku, na stronie internetowej Associated Press (Amerykańska Agencja Prasowa) zostało umieszczone zdjęcie jednookiego kotka. Autorką tej fotografii była właścicielka zwierzęcia. Toczono zażarte dyskusje na temat autentyczności zdjęcia, aż w końcu Tom Stathis - fotograf Associated Press - i weterynarze z US National Institute potwierdzili jego prawdziwość. To orzeczenie wywołało prawdziwą burzę wśród internautów. W ciągu kilku dni zdjęcie Cy (skrót od Cyclops, jak zwał się kotek) obiegło cały świat.

Zwierzak żył tylko jeden dzień. Jego ciało zostało oddane do The Lost World Museum, w którym ludzie oglądają je do dzisiaj. Możnaby powiedzieć: „W porządku, kot-cyklop, ale w mitologii napisano o ludziach z tą przypadłością". I rzeczywiście...

Powodem zamieszania jest bardzo rzadka choroba genetyczna - holoprosencefalia, czyli niedokonany podział przodomózgowia, występujący także z jednooczem (cyklopią). Występuje ona zarówno u ludzi, jak i u zwierząt. Jej wynikiem jest deformacja twarzy, występująca często z małogłowiem. U chorego na cyklopię wykształca się tylko jedno oko, brak mu natomiast narządu węchu (choć zdarza się, iż występuje on w postaci niedorozwiniętej narośli nad okiem).

Cyklopia jest chorobą występującą tylko u noworodków. Najczęściej powoduje ona szybką śmierć, gdyż uszkodzenie mózgu jest zbyt duże, aby organizm mógł funkcjonować. Opierając się na założeniu, że jeszcze w średniowieczu epileptyków traktowano jako opętanych przez diabła, wszystkie dzieci z holoprosencefalią trafiły prawdopodobnie na stos jako czarcie pomioty. Bez komentarza.

Niepokoi tylko jeden fakt - mity ukazują cyklopów jako OLBRZYMÓW, a więc ludzi ogromnych, a na pewno w pełni rozwiniętych dorosłych a jednoocze powoduje szybką śmierć. Jak połączyć te dwa fakty? Być może rozwiązanie jest prostsze niż się wydaje - choroba nie wiązała się wcześniej z powikłaniami prowadzącymi do zgonu. Jeżeli była mniej niebezpieczna niż jest w dzisiejszych czasach, to prawdopodobnym jest fakt, że w starożytnej Grecji jej występowanie nie było niczym niezwykłym. Kilkoro dzieci z tą przypadłością mogło nie zostać zabitych, a tylko porzuconych. Przygarnięte przez człowieka o dobrym sercu, rosły z dala od ludzi (to tłumaczyłoby pieczary za ich domostwa), a żywiły się tym, co złapały (niewykluczone, że mogła być to owieczka, która oddzieliła się od stada). Układanka zaczyna tworzyć obraz całości? Możliwe, ale nie można zapomnieć, że to tylko przypuszczenia, teorie i gdybania. Nie będąc ekspertem w dziedzinie medycyny, historii ani antropologii, nie jestem w stanie wykazać, że mam rację.

Starożytne mity ukazują cyklopów jako wygnańców, wiodących żywot w grotach i ukrywających się przed światem (a czasami zakąszających jakiegoś rolnika wracającego z pracy). Prawda może być jednak bardziej okrutna od jakiejkolwiek legendy - oto bowiem setki kalekich, upośledzonych czy zdeformowanych dzieci porzucano i zabijano, aby w ten sposób zmyć z siebie „grzech" poczęcia wyklętego przez samych bogów potomka. Pozbywano się go, podrzucano innym, byle tylko nie ściągnąć na siebie podejrzenia o rodzicielstwo. Nieludzkie? Niestety tak.

Zawsze krzywo patrzono na ludzi upośledzonych i chorych. Możnaby powiedzieć, że ludzka pogarda, to nieodłączny element istnienia rodu adamowego. Cyklopi zawsze byli obiektem ataków ludzi  zdrowych i zadowolonych z życia. Z mitów znamy ich jako krwiożerczych, bezmyślnych siłaczy, choć wcale nie musieli tacy być. Ale który z autorów mitologii odważyłby się wejść do jaskini jednookiego olbrzyma i to sprawdzić? No właśnie. Las rąk.

Jest jeszcze wiele do zrobienia. Trzeba przekonać ludzi, by nie myśleli tendencyjnie, by oceniali innych po wnętrzu, a nie powierzchownie. Patrząc na zdjęcie dziecka z cyklopią, czuję współczucie, nie wstręt. Jak wiele z czytelników tak postrzega rzeczywistość? No właśnie. Las rąk.

Więcej informacji:

http://urbanlegends.about.com/library/bl_one_eyed_kitten.htm (Angielski)

Karolina Bajor
Śmigło
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb