Co dwie głowy to nie jedna
   

W moim blogowym cyklu „Osobliwości natury" chcę opowiedzieć o nierzadko przerażających zwyrodnieniach, których się bano, i których nie rozumiano. Obecnie wiemy o nich coraz więcej.

Mitologia grecka opiewa spotkania herosów z wielogłowymi bestiami. Ujarzmiony przez Heraklesa potężny piekielny ogar - Cerber - wedle podań miał mieć dwie lub trzy głowy. Zabita przez tego samego bohatera hydra lernejska ponoć posiadała aż dziewięć łbów. Amfisbaena - dziecię meduzy, to nic innego jak tylko wąż z głową zamiast ogona. Możnaby zarzucać Grekom fantazjowanie, można starać się udowadniać, że te wszystkie stworzenia to czysta fikcja, ale... one istnieją naprawdę. I to w naszych czasach!

Jako osoba ciekawa nieszablonowych informacji, jestem bombardowana różnego rodzaju newsami o przyjściu na świat dwugłowego cielaka, trzygłowej żaby i kota o dwu pyszczkach. Nie widzę w tym nic dziwnego, uważam nawet, że te przypadki to te same, które starożytni opisali w zbiorach mitów.

Występowanie zwierząt z więcej niż jedną głową jest zjawiskiem na tyle częstym, że podchodzi się do niego z pozycji sensacyjnej ciekawostki. Przyczyną, dla której raz po raz w mediach pojawiają się szczątkowe informacje o „zdeformowanych, dwugłowych mutantach" i im podobnych jest nic innego jak ciąża bliźniacza. Z niewielkim tylko szczegółem - jedno z dzieci rodzi się jako bliźnię pasożytnicze.

Płód pasożytniczy rozwija się normalnie wraz z bliźniakiem aż do momentu, w którym jedno z nich rozpoczyna walkę o dominację. Silniejszy płód powoli przejmuje strefę, dorastania drugiego z dzieci i wchłania je. W większości przypadków takie „pożarcie" jest całkowite, ale niektóre bliźniaki - jak bohaterowie tego artykułu - zostają sobą w formie szczątkowej, makabrycznie doczepionej do ciała brata lub siostry i tam się rozwijające. Najgorsze nie są jednak wystające pozostałości po bliźniaku, który jest traktowany przez organizm jak dodatkowa kończyna. Tym samym pasożytuje on w sposób nieświadomy na drugim z dzieci. Jest to przyczyna nie tylko posiadania przez nie dwóch głów, ale czasami także dwóch wątrób, trzech lub czterech nóg i tyluż rąk.

Mimo, że zaczęłam tekst od wspomnienia zwierzęcych przypadków, to zajmę się jednak ludzkimi. Zabieg ten jest celowy, uważam bowiem, że opisywanie kilkunastu urodzeń zwierząt z taką czy inną formą pasożytnictwa bliźniaczego nie dość że nudne, to tak naprawdę nie ukazuje prawdziwego oblicza tego rzadkiego zaburzenia ciąży. Wystarczy wklepać na klawiaturze odpowiednią frazę i już wyskakuje gotowa lista wraz ze zdjęciami. Przy ludziach tak łatwo nie jest, bo trzeba znać przynajmniej imię delikwenta. Dlatego daruję sobie cerbera i pominę hydrę. Amfisbaenę też zostawię w spokoju. Przejdę do historii ludzkich.

Jednym z najbardziej znanych (i niesamowitych) przypadków dwugłowego człowieka są bracia Tocci. Giacomo i Giovanni Batista Tocci urodzili się we Włoszech w październiku roku 1877 jako jedyne na świecie bliźnięta syjamskie tego rodzaju. Zrośnięci od szóstego żebra w dół, mieli wspólną parę nóg i narządy rozrodcze, natomiast od klatki piersiowej w górę każde z bliźniąt funkcjonowało osobno, posiadając wspólnie cztery ręce i dwie głowy. Każdy z braci kontrolował jedną nogę, więc aby się poruszać, potrzebowali niesamowitej koordynacji. Zamiast utrudniać sobie życie, postanowili włączyć w lokomocję także ramiona, osiągając chód zwany przez postronnych obserwatorów „pajęczym". Od dnia narodzin bracia byli atrakcją dla innych - pokazywani przez swojego ojca w całej Europie, w końcu dotarli nawet do Stanów Zjednoczonych. Ponieważ byli jedynym takim przypadkiem, interesował się nimi cały świat medyczny. Tysiące lekarzy badało ich i oglądało, starając się dociec, jak przebiegła ciąża ich matki. Zmęczeni sławą, w 1897 roku zdecydowali się skończyć z występami. Jako że zgromadzili dość pokaźny majątek, nie musieli martwić się o przyszłość. Do dziś nie wiadomo, kiedy umarli. Jedno ze źródeł wskazuje na rok 1640.

W 1790 roku Everard Home opisał w swojej dokumentacji przypadek dwugłowego chłopca z Bengalu. Całość okrasił rysunkami ilustrującymi zjawisko. Dziecko miało przyjść na świat w Mundul Gait w maju roku 1783 w biednej rodzinie utrzymującej się z roli. Przerażona akuszerka tuż po porodzie zagroziła cennemu życiu chłopca, wrzucając go do ognia, zapewne z zamiarem spalenia go żywcem. Ocalony przez rodziców, mimo poparzeń wokół oka, ucha i drugiej głowy przeżył i rozpoczął życie obwoźnej atrakcji. Rodziciele wozili go po całej Kalkucie, przy okazji zarabiając trochę grosza.

Obie głowy dziecka były dokładnie tych samych rozmiarów, ale dodatkowa nie dość,
że zdeformowana, przekręcona była o 90 stopni i przyrośnięta do właściwej do góry nogami. Gdy chłopiec spał, jego druga głowa trwała z otwartymi oczami i zaniepokojona obserwowała otoczenie. Makabryczne? To jeszcze nic. Podczas posiłków, dodatkowa głowa nie jadła, ale jej usta wydzielały ślinę, a gdy chłopiec ssał mleko matki, upiorny bliźniak w ten sam sposób poruszał ustami. To mogło budzić niepokój. Mały Bengalczyk zmarł cztery lata po urodzeniu na skutek ugryzienia kobry.

Wtedy nikt nie wiedział o pasożytniczych bliźniętach. Owszem, wysnuwano tezy, badano, ilustrowano. Ale niewiele mogło to dać, gdy medycyna rozwijała się na tak niskim poziomie. Teraz, w XXI wieku wiemy już, że ten konkretny przypadek nazywa się Craniopagus parasiticus i jest jedną z odmian występowania pasożytniczego bliźniaka. W historii zdarzyło się jeszcze kilka takich urodzeń, żadne z dzieci nie dożyło jednak pełnoletniości.

Czy można jednak ufać starym kronikom i opowieściom? Z pewnością ludzie pokolorowali je wszystkimi dostępnymi w piórniczku kredkami. Nawet prace naukowe bez zdjęć mogą być czczą gadaniną spragnionego sławy naukowca. Ale czy na pewno?

Mając do dyspozycji mnóstwo informacji, zdjęcia, szkice i filmy, społeczeństwo ciągle nie może pogodzić się z faktem występowania czegoś odmiennego od podręcznikowego przykładu anatomii. „Ktoś ma więcej niż jedną głowę? A po co mu ta druga?" - pytania takie jak te żenują i pogłębiają przekonanie o ślepocie ludzi, zasuwających z klapkami na oczach do pracy i z powrotem. Nie chcą się nawet dowiedzieć, jak jest przyczyna inności. Bo i po co?

Stwierdzenie, że jakiś człowiek jest brzydactwem, kreaturą czy obrzydliwym mutantem jest wystąpieniem przeciwko prawom etyki i moralności. Jeżeli młode pokolenie da się omamić postępującej znieczulicy, będzie się można spodziewać powtórki ze świętej inkwizycji lub holocaustu. A wystarczyłoby się zastanowić, podać rękę, pomóc wstać. Ale nie, łatwiej jest przejść obojętnie obok i nie narażać się na nadwyrężenie nadgarstka.

Więcej informacji:

http://www.phreeque.com/tocci_brothers.html (Angielski)

http://thehumanmarvels.com/?p=71 (Angielski)

http://thehumanmarvels.com/blog/?cat=10 (Angielski)

http://www.toptenz.net/10-two-headed-animals.php (Angielski)

http://www.hcfor.pl/wiat-zwierz-t/1607-dwug-owe-zwierz-ta.html

Karolina Bajor
Śmigło
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb