Nie ma precyzyjnej definicji wzrostu czyniącego z człowieka „giganta”. Pojęcie odnosi się głównie do osób, których wysokość przekracza znacznie tą przeciętnego człowieka. Nadmierne rośnięcie kończyn jest zasługą głównie przysadki mózgowej. To jej choroby – takie jak gigantyzm – wywołują w organizmie określone reakcje. Niestety, jak mówi porzekadło: „Nie ma nic za darmo”. Sprawdza się ono także w przypadku na pozór niezwyciężonych kolosów. Giganci często cierpią na zanik czucia w kończynach, niedowidzą, mają problemy z oddychaniem. Każdy przypadek musi być tutaj traktowany indywidualnie, niemniej charakterystycznym dla wszystkich chorych na gigantyzm są potworne problemy z narządami, które nie rozrastają się przecież razem z właścicielem. Serce nie funkcjonuje u niego do końca poprawnie, bo pompowana przezeń krew nie zawsze dociera do wszystkich partii ciała. Stąd właśnie zacieranie się odczuć w dłoniach i stopach. Płuca mają duży problem z transportem tlenu, co owocuje niemożnością złapania oddechu, a co za tym idzie – wyklucza jakikolwiek intensywniejszy wysiłek fizyczny. Niektóre olbrzymy mają też trudności z poruszaniem się, koncentracją, męczą ich częste migreny i omdlenia. Nie ma czego zazdrościć. Lepiej nie narzekać, gdy jest się niskim, ale za to ma się zdrowe narządy niż pragnąć być wielkim z konsekwencją równie wielkich problemów.
Jeśli chodzi o źródła pisane, to już w Biblii obserwujemy wielkoluda, którego bano się tak bardzo, że nikt nie chciał stanąć z nim do pojedynku. Chodzi o Goliata, tego samego, którego pokonał młodziutki Dawid. Jeśli wierzyć zapisowi, miał on niemal 3 metry wzrostu. Wzmianki o tak wysokich ludziach pojawiają się także w „Naturalis historia” Pliniusza Starszego – pisarza zajmującego się kroniką życia cesarza Klaudiusza. Wspomina on w swym dziele o Gabbarasie – ogromnym mężczyźnie przywiezionym do Rzymu z Arabii (Środkowy Wschód). Ten spodobał się cesarzowi tak bardzo, że został postawiony na czele osławionego legionu, w którym niemal natychmiast otoczono go niesamowitą czcią. Inne dowody świadczące o występowaniu olbrzymów pojawiają się w postaci wielkich rozmiarów sarkofagów, odnalezionych w Egipcie. Prócz tego, mamy morze wzmianek, potoki historii i jeziora przekazów wartych przeczytania.
Najwyższym odnotowanym człowiekiem w historii świata współczesnego był Robert Wadlow. Ten niezwykły dżentelmen jest pamiętany do dziś. Odszedł z tego świata mając 22 lata i mierząc 272 (!!!) centymetry w roku 1940. Przez całe swoje życie ściągał na siebie dużą uwagę wszystkich wokół. Początkowo nic nie wskazywało na to, że będzie się różnić od swoich rówieśników. Rozwijał się poprawnie i normalnie, ale bardzo szybko. Jego rodzice uznali to za dobry znak. Przez okres nauki był akceptowany przez rówieśników i traktowany na równi z innymi. Niestety, gdy poszedł do College’u, spotkał się z niezrozumieniem, szyderstwem, kpinami i –najgorszymi ze wszystkich – natrętnymi spojrzeniami. W 1937 roku nastąpił przełom w jego życiu. Rozpoczął „działalność artystyczną” – pokazywano go przez kilka minut w mniej lub bardziej tłocznych miejscach Ameryki, między innymi na Madison Square Garden. Zdobywszy serca publiczności, stał się niewiarygodnie popularny. Mniej więcej w tym samym czasie Robert podpisał kontrakt z międzynarodową firmą produkującą buty. W zamian za występy i pokazy z jego udziałem, olbrzym miał zapewnioną płacę i darmowe buty w ramach „bonusu” – co wcale nie jest głupim pomysłem, gdy ma się stopę mierzącą prawie 50 centymetrów, a wytworzenie butów dla ciebie to koszt ponad 100 dolarów za parę. Niestety, stopy dzięki którym zyskał korzystny kontrakt przyczyniły się także do jego śmierci. Często powstawały na nich pęcherze i – choć trudno w to uwierzyć – jeden z nich był przyczyną zgonu łagodnego giganta. Ponieważ nie miał czucia w kończynach dolnych, mężczyzna nie wiedział, że coś jest nie w porządku. Gdy pęcherz został zainfekowany, było już za późno. Wadlow nie dostał się do szpitala, ponieważ nie posiadano w żadnym łóżka na jego rozmiar. Ostatecznie starania, aby Robert przeżył, miały miejsce w jego hotelowym pokoju, na czas zabiegów zaadaptowanym na pomieszczenie szpitalne. Niestety zabieg chirurgiczny, transfuzja krwi i leki nic nie dały. 15 lipca gigant wydał z siebie ostatnie tchnienie. Na jego osób przyszło około 40 tysięcy osób. Jego trumnę musiało nieść aż 12 mężczyzn. Pomnik Roberta Wadlow, odwzorowany w skali 1:1, znajduje się w jego rodzinnym Alton, w stanie Illinois.
Nie ma znaczenia, czy patrząc na drugiego człowieka musimy zadzierać głowę do góry czy nie. Giganci w wielu przypadkach mieli także gigantyczne serca i byli wspaniałymi ludźmi, niejednokrotnie bardziej empatycznymi i współczującymi od innych. Za to powinni otrzymać choć część pozytywnych uczuć z powrotem, nie musząc borykać się z nietolerancją, szykanami i świdrującymi spojrzeniami wszędzie, gdzie się pojawią.
Więcej informacji:
Dokument z serii „Moja szokująca historia”, odc. „Najwyżsi ludzie świata”
http://thehumanmarvels.com/?p=23 (Angielski)
http://thehumanmarvels.com/blog/?cat=18 (Angielski)
http://robertwadlow.blogspot.com/ (Angielski)
Karolina Bajor
Śmigło