Zderzenie
   

Prokurator okręgowy z żoną, kilku detektywów, dwóch złodziei, robotnik, sklepikarz, zwykłe małżeństwo. Różnego pochodzenia, różnych narodowości, ale połączeni jednym – miejscem zamieszkania. Czy jednak oprócz faktu, że wszyscy mieszkają w Los Angeles, coś ich jeszcze łączy? Niekoniecznie, ale to nieznaczy, że to się bardzo szybko nie może zmienić.

"Miasto Gniewu" to film na wskroś hollywoodzki, oparty na popularnym ostatnio pomyśle łączenia kilku pozornie niezwiązanych ze sobą historii. Obsadzony gwiazdami i nie pierwszy z serii mówiących o przypadkowości ludzkiego życia. Mimo tego, gdy z głośników lecą już słowa piosenki Stereophonics "so maybe tomorrow, I'll find my way home" podczas napisów końcowych, dociera do nas, jak wielu z nas dotyczy ten obraz. "Miasto Gniewu" to bowiem film nie tylko o życiu, ale o ludziach. O ludziach zagubionych, bezsilnych, podświadomie poszukujących, i mimo, że dobrze wiedzą, że w tym starciu są bez szans i tak na nie usilnie czekających.

Moje wrażenia

Moje wrażenia na temat scenariusza najlepiej podzielić na trzy części. Przez kilkanaście pierwszych minut projekcji ciężko mi było oprzeć się wrażeniu, że oglądam następne z kolei poprawne politycznie dzieło z fabryki snów - wszyscy są albo stuprocentowymi rasistami, albo wręcz przeciwnie. Postacie tutaj wydają się nienaturalne, podobnie jak ich poczynania. Nie ukrywam też, że przemknęło mi nawet przez głowę, czy nie było czasem lepszych nominowanych scenariuszów w 2006 roku. Po chwili jednak, czy to z powodu poprawy tekstu czy z przyzwyczajenia, historie wydają się nabierać realizmu i coraz bardziej wciągać. Portret psychologiczny bohaterów też się pogłębia, co działa zdecydowanie na plus. Po zakończeniu filmu jednak zagórowało przeświadczenie, że te postacie wcale nie muszą być realne. Wcale nie muszę wierzyć, że dokładnie taka historia mogła się wydarzyć. To zupełnie nie o to tu chodzi. To, co dostałem, wkładając płytę DVD do odtwarzacza w pełni nakarmiło wszystkie moje emocjonalne potrzeby. Dostałem historię, która ukazuje ludzkie życie, czarno na białym. I mimo momentów załamania (tu, jako mężczyzna nie użyje celowo słów "łzy" ) podczas projekcji, oglądając ostatnie minuty filmu, uśmiechnąłem się, żeby z westchnieniem stwierdzić... "życie...".

Gra aktorów i reżyseria

Jak zawsze utrzymanie takiej ilości popularnych aktorów na zadowalajacym poziomie, nie okazało się łatwe – są role gorsze, są lepsze, co ważne jednak – nie ma żadnej rażąco złej. Podobnie z bohaterami – są bardziej i mniej interesująco stworzeni, ale żaden specjalnie nie irytuje, co często zdarza się przy tego typu produkcjach. Mnie osobiście bardzo spodobała się rola Chrisa Bridgesa. Nie z powodu jego kunsztu aktorskiego, bo nad tym musiałby niestety jeszcze trochę popracować, ale między innymi (oprócz czystego zaciekawienia z jakim oglądałem losy "Ludacrisa") z powodu zakończenia filmu. Decyzja jaką podejmuje bohater grany przez aktora w popkulturze szerzej znanego jednak jako raper, jest sztandarową dla tego typu produkcji amerykańskiej, jest decyzją w pełni przewidywalną, ale w scenariuszu potrzebną. Jeśli chodzi o to jak Paul Hagis poradził sobie z reżyserią, to znów towarzyszą temu zagadnieniu mieszane uczucia w moim przypadku. Trzeba przyznać jednak, że jest kilka scen, które naprawdę mu się udały. Moją ulubioną nie zostanie jednak i tak kulminacyjne spotkanie sklepikarza arabskiego pochodzenia z meksykańskim robotnikiem. Wiele bardziej podobała mi się spokojniejsza, ale jakże wymowna scena, w której bohater grany przez Dona Cheadle dołącza do palenia samochodu na poboczu, a następnie telefon jego partnerki.

***

"Miasto Gniewu" nie jest jedną z tych pozycji, bez których oglądniecia nie powinno się przejść przez życie. Jest za to pozycją świetnie to życie obrazującą, a do tego naprawde solidnie napisana, wyreżyserowana i zagrana. "Crash" to z całą pewnością nie film o Mieście Gniewu. To film o zderzaniu się ze sobą. - często koniecznym, nierzadko otwierającym oczy, ale i zderzeniu zwykłych ludzi z... życiem - z różnymi skutkami. Bo prawdziwe znaczenie sytuacji, która nam się wydarzyła możemy dostrzec często dopiero z perspektywy czasu. Ale takie jest już życie...

Podstawowe Informacje

Miasto Gniewu
Crash

2004
USA

reżyseria: Paul Hagis

scenariusz: Paul Hagis & Bobby Moresco

muzyka: Mark Isham

zdjęcia: J.Michael Muro, Dana Gonzales

występują: Don Cheadle, Sandra Bullock, Matt Dillon, Jennifer Esposito, Brendan Fraser,Terrence Howard, Chris "Ludacris" Bridges, Thandie Newton, Ryan Philippe, Larenz Tate, Michael Pena

Moja Ocena

7/10

Dawid Raźny
Poleć znajomemu
Imię i nazwisko nadawcy:
E-mail adresata:
Poleć
Link został wysłany
Newsletter
juliada mlodziez smiglo

Powered by mtCMS   •    Wszelkie prawa zastrzeżone   •    Projekt i wykonanie MTWeb