Jakiś czas temu będąc w szatni i przebierając się po zajęciach, usłyszałam rozmowę dwóch młodych dziewczyn. Rozmawiały o polskich filmach. Jednej z nich wypowiedź brzmiała tak:
„Kino polskie jest beznadziejne. Wszystko jest takie żałosne. Jak ktoś się wybiera do kina to niech unika polskich produkcji!". Jej koleżanka zgodziła się z tą opinią. Nie chciałam się wtrącać, bo przecież każdy może mieć swoje zdanie, ale jednak według mnie te dziewczyny bardzo minęły się z prawdą. Może niewłaściwie filmy oglądały?
Lubię oglądać polskie produkcje. Ostatnio sięgnęłam po filmy Andrzeja Wajdy. Były to „Człowiek z marmuru" i „Człowiek z żelaza". Wcześniej oglądałam „Przesłuchanie", reżyserowane przez Ryszarda Bugajskiego. Opowiadają o czasach komunistycznych. Mnie to bardzo interesuje, lubię w sposób dla mnie przyjemny dowiadywać się o historii. Zwłaszcza, że takiego przebiegu zdarzeń jaki jest ukazany w tych ekranizacjach nie uczą nas na lekcjach. Jednak jakby nie patrzeć na te filmy przez pryzmat że pokazują historię, to przedstawiają też ciekawe losy bohaterów, którzy muszą zmagać się z różnymi przeciwnościami losu. Mają cechy filmu dramatycznego, przygodowego, czasem thrillera. Poza tym, wracając jeszcze do historii, pokazują życie przeciętnych ludzi, które bardzo różni się od teraźniejszego. Można sobie uświadomić jak w przeciągu około pięćdziesięciu lat zmieniła się rzeczywistość. Niesamowite.
Jest jeszcze jeden aspekt. Świetni aktorzy. Obsady często są podobne, często gra na przykład Krystyna Janda, ale znakomicie odnajduje się w nowych rolach. Nie ma się wrażenia, że ogląda się tą samą bohaterkę tylko w innym otoczeniu, w innej sytuacji.
No tak, ale była mowa o starych filmach. Dla porównania w te święta urządziłam sobie kino domowe. Pogrzebałam trochę na półce i znalazłam filmy : „Uwikłanie", „Komornik", „Wymyk", „Mała matura 1947" ( nie dać się zmylić tytułowi, film z 2010 roku) oraz „Listy do M."
Wszystkie obejrzałam. Filmy nie mają więcej niż dwa lata. Moim zdaniem są naprawdę dobre. Najbardziej podobało mi się „Uwikłanie". Film bardzo nieprzewidywalny, zaliczany do kryminałów. Oglądając go, w mojej głowie tłoczyły się myśli związane tylko z tym filmem. „Komornik" i „Wymyk"- bardzo przygnębiające, ale godne uwagi. Pokazują, że niestety czasem aby człowiek się zmienił potrzeba tragicznych przyczyn i że czasem nie da się naprawić wyrządzonych wcześniej krzywd. „Mała matura 1947". Można by powiedzieć, że film pewnie podobny do tych starszych. Owszem, ukazuje ówczesne życie ludzi, ale zupełnie inaczej niż w tamtych filmach. Nieco lżej i bardziej z humorem. Bardzo dobry film.
„Listy do M.". Tu mam problem ponieważ chyba w złą porę roku zabrałam się do oglądania tego filmu. To przecież film o świętach Bożego Narodzenia. Choć nie przepadam za takimi lekkimi komediami, to jednak jest to odpowiedni film na drugi dzień świąt, tylko tych w grudniu.
Każdy ma prawo do własnego zdania. Czasem jednak warto poszukać ciekawych filmów. Teraz w kinach jest wiele produkcji wzorowanych na filmach amerykańskich, takich jak „Kac Vegas". To faktycznie może trochę odpychać, nikt nie lubi podróbek. Swoją drogą „Kac Vegas" i jego druga część to też bardzo fajne filmy, dużo humoru i dużo akcji.
Weronika