Spokojne, leniwe dni się skończyły. Miła, rodzinna atmosfera również. Od kiedy Inari zapowiada Janne, że nie wkłada on od siebie w związek tyle, ile potrzeba, a na symboliczny znak "odkupienia" swych win ma on nabyć dekoder, o który prosi go już od trzech lat, wszystko nagle się wali. Janne staje przed domem w piątkowy wieczór z zadaniem zakupienia odbiornika telewizji wysokiej rozdzielczości do ranka, dnia następnego. I choć czasu ma mało, podczas całej wyprawy zrozumie więcej niż podczas trwania swojego związku
"Lapońska odyseja" to na pewno film dziwny. Zaczyna się świetną sekwencją, w której przedstawione są kolejne męskie pokolenia wieszające się na jednym drzewie z powodu problemów finansowych, rodzinnych czy też przegranego meczu swojej drużyny narodowej. Każdy nóż wbijany w uschłą sosnę w celu pozostawienia po sobie świadectwa wbija się tak samo mocno w głowę widza, pozostawiając bardzo dobry posmak na resztę filmu. Również muzyka, pomimo, a może dzięki folkowemu charakterowi, pozwala wczuć się w scenerię i przybliżyć do akcji. I choć reszta filmu to komedia omyłek, wstęp ma prześwietny.
"Lapońska odyseja" to również film drogi. Tak samo jak w podobnych produkcjach, główny bohater, Janne, wraz z wiernymi przyjaciółmi, Kapu i Tapio, wyrusza w trudną, mroczną podróż w głąb Laponii w jasnym, choć niekoniecznie prostym celu. Zakup dekodera w piątkową noc w Laponii może graniczyć z cudem, tak samo jak znalezienie na niego pieniędzy, czy odpowiedniego transportu. Niemniej Janne wystawiony do granic możliwości, zarówno fizycznych jak i psychicznych, spróbuje wszystkiego by dojść do celu. I mimo wielu problemów w czasie drogi, wszyscy wiedzą, że mu się uda. Świetne, majestatyczne obrazy Finlandii (nie zabrakło nawet zorzy!) potęgują tajemniczość i mrok nocnej wyprawy.
"Lapońska odyseja" to z pewnością dramat. Walkę z samym sobą stoczy nie tylko Janne, ale również sama Inari. Będzie musiała odpowiedzieć sobie na pytanie - czy na pewno postąpiłam dobrze? Czy wyrzuciłam Janne słusznie? Czy nie zmarznie podczas zamieci? I pomimo tego, że brak czapki to najmniejszy problem Jannego, nie przestanie walczyć o to co najważniejsze - o swoją miłość, której dowiedzie przynosząc do domu nowy dekoder cyfrowy.
"Lapońska odyseja" to przede wszystkim komedia. Wszystkie kolejne problemy występujące na drodze trójki przyjaciół sprowadzają widzów na ziemię, utwierdzając ich w przekonaniu, że jest to tylko film komediowy oparty na głupkowatych żartach, fajtłapowatości bohaterów i ich spontanicznych, desperackich decyzjach, z którymi bardzo, ale to bardzo ciężko jest się utożsamić.
"Lapońska odyseja" wciąga. Jest składna i dynamiczna, ogląda się ją z ciekawością. I choć finałowa, symboliczna scena, została dodana na siłę do filmu, to na pewno robi on bardzo dobre wrażenie i nie da się go zapamiętać tylko jako komedię.