Co się stanie, gdy ekscentryczny, starszy mężczyzna spotka naiwną, młodą kobietę? Zmieni się nie tylko życie ich, ale też ich znajomych i rodziny.
Tak właśnie dzieje się w filmie Woody'ego Allena „Co nas kręci, co nas podnieca". Boris (Larry Dawid) stara się zaimponować geniuszem młodej dziewczynie-Melody, co ona przyjmuje z entuzjazmem (Evan Rachel - Woods) i która na początku denerwuje, a potem uwodzi udając głupiutką. Taki dziwny związek trwa długo. Któregoś dnia w progu mieszkania pojawia się matka Melody, która niedawno się rozwiodła, a jeat zagorzałą katoliczką. Potem pojawia się również ojciec dziewczyny i wszyscy oni odnajdują swoje nowe ja. A matka Melody przy okazji znajduje dla córki chłopaka (mimo, że jej mężem jest Boris) - bardzo przystojny i uroczy Henry Cavil.
Oglądając ten film miałam wrażenie, że oglądam Woody'ego Allena, tylko w autoironicznej postaci pod postacią Borisa. Mimo opinii siedzącej obok mnie koleżanki, wydaje mi się, że film jest lekką, przyjemną komedią z dużą dawką sarkazmu. Widać Allen wraca do formy. W końcu nie każdemu udałoby się połączyć motywy: trójkąta miłosnego, homoseksualizmu, ateizmu, związku straszego mężczyzny z młodą kobietą, miłości i geniuszu w tak zgraną i sarkastyczną kombinację różnych wątków, które tworzą spójną całość.
Jedyną rzeczą, która przeszkadzała mi były stroje Melody. Nie były złe, ale dość specyficzne. W końcu nic nie jest idealne. Ale to tylko taki mały minusik, który nie zaburza odbioru filmu.
Gdybym miała przyznać gwiazdki, to byłoby to: 8/10!
Aga Karolczyk